niedziela, 29 września 2013

Niedzielne wspominki.

Kochani. Mamy jesienną niedzielę pełną słońca i deszczu. Podobnie prezentuje się konstrukcja mojej psyche. Mieszają się pozytywne emocje z odrobiną apatii wiecie z czego wynikającej. Ratuję się smaczną kawą otaczając się zmysłowymi zapachami. Dziś dla orzeźwienia wyczuwalne są nuty żurawiny i mandarynki. Chyba nie chcę przyjąć do wiadomości, że już po lecie.
Zastanawiam się czy mój kolejny post nie wynika ze zwolnienia tempa i bardziej refleksyjnej Veronique.
Zatopiony w mgle Gdańsk zawsze działał na moją wyobraźnię i myślę, że małe szanse by to miało ulec zmianie. Nie sądziłam jednak, że ma to przełożenie również na sferę zawodową. W związku z pewnymi metamorfozami zastanawiam się czy nie powinno się to znaleźć na innym blogu. Nowa ja? Nowy blog?
Zdecydowanie bardziej lifestylowy niż filozoficzny. Hm?

wtorek, 9 lipca 2013

W ramach żadnych się nie trzymając...

Po takim czasie niezależnie od tego co napiszę zabraknie słów i emocji by opisać kilka miesięcy mojej nieobecności blogowej. W tym czasie wielu ludzi, doświadczeń i miejsc można byłoby wypunktować i spisaną listę przedstawiać Ci w kolejnych postach. Ja skorzystam z innej formy, może nie będzie chronologii i ułożonego planu, ale to chyba nie o to w tym chodzi (bynajmniej ja o tym nic nie wiem ;))
Pisanie do Ciebie, dla Ciebie -whatever- było receptą i ucieczką a jednocześnie przyjemnością z przeogromem refleksji. Pewne kwestie zostały pozamykane. Otworzyłam i pisze nowy rozdział mojego jestestwa z wszelkimi błogoswiawieństwami i przekleństwami debiutantki. Każdego dnia staram się chłonąć jak najwięcej. Mam nadzieję, że Ty też.
Czemu dziś piszę? Może zaczęłam się w tym "nowym" ja wreszcie odnajdować i łapać pewien constans. Nie wiem. Zaczynam czuć się stabilnie i komfortowo oczywiście z otwartymi oczami mapując codzienność, by na głowę nie spadło...coś:) Asekuracja? Perhaps ( wybacz mi proszę, ale zasłuchuję się angielskim ostatnio mając nadzieję, że chociaż odrobina zostanie na stałe).
Rozpierana energią i chęcią zmian przyjęłam Trójmiasto z otwartymi ramionami, ono mnie również. Na tyle na ile to możliwe oczywiście. Miejsce godne zainteresowania i zadumy zdecydowanie. Wielokrotnie Cię próbowałam do tego namówić. Oprócz okoliczności lokalizacyjnych warto mieć życzliwych i pozytywnych ludzi wokoło ( oni wiedzą, że to o nich), bo czasem nawet najmniejszy gest potrafi nam "uratować" życie.
Teraz mogę Ci o tym powiedzieć, że nabierając głęboko powietrza w płuca wreszcie nie czuję paniki by szybko nabierać kolejne. Praca nad sobą, nad własnymi przekonaniami i wiara w to co chcemy osiągnąć jest procesem niezwykle długotrwałym i czasem mało wdzięcznym ( przecież już to wiesz), ale jej rezultaty bywają spektakularne. I właśnie dzięki temu sinusojda życia jest do zniesienia.
W takim refleksyjnym klimacie, zupełnie spontanicznie witam Cię Czytelniku na kolejnym etapie mojego życia. Życzę sobie spotykania się z Tobą jak najczęściej.

PS. Zdjęcie z posta robione własnoręcznie w Poddąbiu. Swoją drogą polecam!

sobota, 30 marca 2013

Czytelnicza tęsknota...

Nie czekaj na kolejną recenzję lub wrażenia czytelnicze. Jeszcze kilka tygodni temu nie pomyślałabym, że zaistnieje sytuacja kiedy to chwili na sięgnięcie po książkę dla przyjemności a tak się stało. Woda stała się tematem przewodnim ostatnich kilkunastu dni mojego egzystowania i wątpliwe, aby zaintrygowała Cię na tyle by o tym napisać. Nie będę też poruszała tematu wiosny, której wszyscy (no dobrze-większość) oczekujemy, bo ostatki energii muszę zachować na brnięcie w zaspach wielkanocnych. Zadam pytanie. Kiedy ostatnio zdarzyło Ci się spać nago? Mnie przyznam przydarza się to rzadko z względów różnych i  z nieukrywaną przyjemnością skorzystałam z ogromnego łóżka, które mój pracodawca raczył mi zapewnić (bez skojarzeń!). Na co dzień ubrana w piżamę zakopuję się pod kołdrę zapominając, że podczas snu nie powinno być mi za ciepło ze względów zdrowotnych. Optymalna temperatura nocą w sypialni nie powinna przekraczać 16 stopni. Podczas snu temperatura ciała spada a ja swoimi ulubionymi skarpetkami frotte przegrzewam swój organizm. Przyznam, że walczę z tym. Potwierdzono, że 6 godzin zdrowego snu w niższej temperaturze wpływa relaksująco zarówno na naszego ducha ( zmniejsza poziom hormonu stresu-kortyzolu) jak i ciała ( regeneracja skóry-maturalna odnowa).
Drugą płaszczyzną jest sfera intymna. Podczas kontaktu nagich ciał wydzielają się hormony szczęścia a taki dotyk wzmaga pragnienie pieszczot. Zmysłowe ocieranie nocą rozpali największego śpiocha.Mrrr..
Dla odmiany podobno największe problemy ze spaniem w 'stroju Ewy ' mają osoby nieakceptujące swojej figury czy seksualności. Warto poczuć się lepiej we własnej skórze i zafundować sobie "nagą" noc. Chociaż raz na jakiś czas. Brak ubrań, rozpuszczone włosy, chłodny prysznic przed snem skutkował w moim przypadku przyjemnym porankiem i sporą dawką nowej energii. Jaki wniosek? Przy najbliższej okazji znów pozwolę sobie na chwilę ekshibicjonizmu. A Ty?Przyznasz, że stymulujący jest kontakt nagiej skóry z chłodną pościelą...
Dobrej nagiej nocy;)