poniedziałek, 11 marca 2013

Kobieta współczesna o...."Dziewczynach Wojennych"

Jeśli ostatnio czytałeś wyłącznie historie kobiet osadzone we współczesności albo co najwyżej romanse w stylu Jane Austin przyszedł czas na poznanie płci pięknej w czasach wojny.
Długo "polowałam" na tę książkę i wreszcie trafiła w moje dłonie.
W swojej karierze czytelniczej znalazło się wiele pozycji z okresu II wojny światowej jednak najczęściej jeśli nie od strony organizacyjnej to światopoglądowej opisywały losy mężczyzn. Tu natomiast spotykamy się z życiem jedenastu odważnych młodych kobiet, pełnych planów i marzeń, które na różnym etapie życia musiały stawić czoło sytuacji po 1 września 1939 roku.
Niewątpliwie każda z bohaterek książki mogła posłużyć scenarzystom do napisania kontrowersyjnego scenariusza. Czy to córka Józefa Piłsudskiego czy to prosta dziewczyna z przemyskiego- każda swoją nieprzeciętną postawą zasługuje na podziw i szacunek. 
W większości nastolatki gotowe oddać swoje życie ku chwale Ojczyzny. Zaimponowały mi swoją dojrzałością, świadomością i poświęceniem. 


Łukasz Modelski spisał opowieści konspiracyjnych działaczek funkcjonujących w okresie wojny w różnych częściach kraju ( i nie tylko), które bez patosu i pięknych słów podzieliły się wspomnieniami. Dla większości z nich wojna nie skończyła się w roku 1945. Osądzone i umieszczone w więzieniach, obozach pracy walczyły o przetrwanie własne i innych zesłanych. Oprócz odwagi i odpowiedzialności, cechowały się niebywałym sprytem a często i talentem aktorskim proponując herbatę lub posiłek sowieckim żandarmom kiedy pod podłogą ukrywały partyzantów.
Spotkasz się z bardzo szczegółowymi opisami akcji, spotkań czy organizacji. Zobaczysz jak wyjątkową rolę w przeżyciu wojennego koszmaru stanowiły przyjaźnie trwające najczęściej po grób. Zobaczysz, że AK to nie organizacja zbrojna a organizm, w którym krew- jak serce- pompują kobiety: łączniczki, sanitariuszki; by Polska mogła trwać-niepodległa.
Zestawiając postawę bohaterek książki z obecnym skomercjalizowanym pokoleniem dziewczynek w stylu " japan style",  których beztroska i uboga obywatelska postawa razi na każdym kroku, czuję smutek i żal. Smutek, że tak niechętnie poznajemy losy kraju. Żal za to, że tak bezceremonialnie korzystamy z tego o co one walczyły. Jak spojrzeć na fakt noszenia przez kobiety w konspiracji broni lub trucizny na wypadek gdyby zaistniała konieczność skrócenia sobie męki lub ochrony oddziału, formacji w obliczu samookaleczających się obecnie nastolatek w akcie buntu? Czy my na prawdę jesteśmy aż tak rozpuszczonym i niewdzięcznym społeczeństwem? Czy to się nazywa postępem cywilizacyjnym? Jak reagować na wyparcie roli naszej historii z umysłów i-phone`owego pokolenia? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Wiem jedno, że własnego syna chcę zaznajomić z pojęciem niepodległość, patriotyzm i bezinteresowność. Tyle mogę zrobić. A Ty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz