środa, 30 stycznia 2013

5 kroków do tego jak nie stać się znienawidzonym sąsiadem

Co to kurwa ma być?
Na zegarku widzę 00:41 ....dwa piętra nade mną słyszę dzieciaki biegające, roześmiane i turlające po podłodze jakieś kulki ( zapewne metalowe). Matce ukradły czy co?? Myślę sobie- to nie może być prawda! Słyszę kilka dźwięków i bez minuty zastanowienia, wiem czego słucham -największy hit polskiego internetu-  "Ona tańczy dla mnie", ale to nie wszystko! Sąsiadka ma chyba niespełnione aspiracje wokalne! Mam okazję być świadkiem jak je demonstruje swoim współimprezowiczom i zawodzi "...ja pragnę je, jej...". Skoro jest tak spragniona kariery piosenkarki niech idzie do X-factora i niech Wojewódzki powie jej to o czym teraz myślą wszyscy zamieszkujący moją klatkę! Idź lepić garnki, albo robić balony z gumy na czas i wreszcie się zamknij!

wtorek, 29 stycznia 2013

"Czasem przybywam zbyt wcześnie...Śpieszę się, a ludzie czepiają się życia dłużej niż przewidywałem."

O 1:27 skończyła się "Złodziejka książek" a dla mnie skończył się sen, który widocznie dzisiejszej nocy  pojawić się nie miał.Wspominałam Ci już o tym, jak chłonę emocje z książek, prawda? Przy dzisiejszych zasnąć się nie da. Teraz zapadam się w myśli powiązane z Liesel, Rudym, Hansem, Maksem czy Rosą.  Historia dziewczynki, która traciła wszystkich. Ojca-komunistę, kilkuletniego brata, bezsilną matkę...później Rosę, ukochanego papę ze srebrnymi oczami i ...przyjaciela o cytrynowych włosach. Chceszwiedzieć dlaczego? Kto stał za tymi wszystkimi stratami, bólem i strachem wypełniającym trzewia kilkunastoletniej dziewczynki? Jeden człowiek, a za nim cała "Rzesza" bezlitosnych i zaślepionych oprawców zahipnotyzowanym wybitnym PR-em.

czwartek, 24 stycznia 2013

Empatyczna czytelniczka.


Noc mija pod znakiem bezsenności. Tak to już jest kiedy koniecznością jest spacer w przytłumionym blasku księżyca wygodnie umoszczonego w piance z chmur. Tak mój księżyc dziś wyglądał.
Zaległości w "Białych kołnierzykach" nadrobione i tym sposobem oddałam się w ręce książek. Brzmi osobliwie? Tak mój Czytelniku wygląda sytuacja ze mną. Nie ja biorę książkę w rękę, to ona swoimi dłońmi mnie obejmuje i dotyka. Gestami akcentując opowieść. Zastanawiam się, czy masz podobnie?
Emocje przekazane przez autora czuję na wskroś. I tak z książkami o lekko erotycznym zabarwieniu towarzyszyło mi pobudzenie. Przy książce, która teraz mnie uprowadziła ("Złodziejka książek"Markusa Zusaka) mroczność i nieuchronność otacza moje "ja". Wizja śmierci niosącej w ramionach jeszcze ciepłą duszę chłopca, stawia włosy na moim karku na baczność, budząc egzystencjalne lęki i wątpliwości. Ogrom emocji poznawanych z każdym  zdaniem, rozdziałem jest pewny, kiedy to śmierć staje się narratorem. Opowiadając o tym, że też chciałby ( tak, męska forma) mieć wakacje, ale kto go zastąpi? Stara się wykonywać swoje zadanie, nie oddychając zbyt głośno, aby ci, którzy zostają nie zauważyli jego obecności. Paradoks. Czują go bardziej niż to możliwe do określenia. Czasem zatrzymuje się w drodze, ostatni raz zerkając na twarz tego, do kogo przybył. Raz ostatnim obrazem  jest patrzący w podłogę pociągu chłopiec, a raz pilot z uśmiechem na ustach i misiem wsuniętym przez dzieci do rozbitego kokpitu. Dlaczego piszę Wam o tej książce, mimo przeczytanych dopiero 100 stron? Jestem pewna, że fabuła kryje jeszcze wiele tajemnic. Czy autor mnie zaskoczy tak jak Liesel zaskakiwała śmierć? Dowiem się wkrótce.

środa, 23 stycznia 2013

Porwanie.

Tyt posta brzmi dość dramatycznie, ale nie martwcie się. Nie ma podłoża kryminalnego. A może ma? Porwana zostałam przez "Białe kołnierzyki" z oryg. "White collar". Zastanawiasz się dlaczego? Śpieszę z odpowiedzią.
Przeglądając informacje o ekranizacji "50 twarzy Greya" trafiłam na fan-trailer z niezwykle charyzmatycznym aktorem. Był nim Matt Bomer. Uroczy uśmiech, szarmancki i inteligentny zdobywa serca kobiet  na całym świecie grając właśnie w w/w serialu (ku ich rozczarowaniu zainteresowany prywatnie mężczyznami).

czwartek, 17 stycznia 2013

Związki i (nie)związki.

Któż z nas nie chce, a nawet nie marzy o tym by stworzyć związek idealny. Oparty na zaufaniu, szczerości. Co cechuje prężnie działające i dochodowe działalności? Dodatni bilans. W relacjach partnerskich, aby odnieść sukces powinna być sytuacja analogiczna. Nie jest to jednak proste. Przedsiębiorstwa muszą podejmować różne kroki i opracowywać nowe strategie, aby były dochodowe. Czy nam w związkach również towarzyszy świadomość podejmowanych kroków i ich konsekwencji? Czy porządkujemy swoje życie, aby życie z partnerem było satysfakcjonujące (obie strony oczywiście)?

środa, 16 stycznia 2013

Dłonie.

Czy to męskie czy to damskie kojarzą się z dawaniem i odczuwaniem przyjemności. Ciepły  i subtelny dotyk dłoni potrafi naelektryzować najbardziej odpornego odbiorcę. Pewność gestu, gładkość skóry jest kluczem do sukcesu, bo dłońmi jak i innymi częściami ciała trzeba umieć się posługiwać czy to w kwestii zawodowej czy prywatnej. Masaż ciepłymi dłońmi w połączeniu z ciepłym olejkiem potrafi zdziałać cuda dla naszej psyche i fizis również. Zamykając oczy otwierając nasze ciało na dotyk możemy mieć pewność, że przyjdzie przyjemność w postaci relaksu lub...pobudzenia oczywiście. Czy tylko?

poniedziałek, 14 stycznia 2013

The Fog.

Czy Tobie zdarza się dzień, kiedy jesteś jak mgła pojawiająca się na polanie? Niby obecny, a jednak zupełnie myślami oddalony? Tajemniczość okryła moją błąkającą się duszę. Rzadko zdarza mi się taki dzień jak dziś. Najlepszym sposobem na śpiące i "zawieszone" działanie jest książka i koc pod ręką, by móc utulić się do snu i odpłynąć w sen pozostawiając polanę w pełni widoczną. Miałam wrażenie, że dzisiejsze funkcjonowanie było jak sen na jawie. Wszystkie działania, które podejmowałam pozbawione były energii, entuzjazmu lub innych skomplikowanych bardziej lub mniej emocji. Towarzyszyło mi tylko ziewanie. Najprzyjemniej wspominam zatopienie się we śnie czytając ostatnią już (wcale nie ubolewam) część trylogii o Panu Szarym. Nie będę oszukiwać, że książka nie budzi emocji. Budzi, ale to pierwsza część była novum. Kolejne czytałam bardziej z poczucia przyzwoitości ( a może nieprzyzwoitości!) licząc na zwielokrotnienie wrażeń i....Dobrze, że to już koniec. Zdecydowanie z lekturą lekką na pograniczu pornografii rozstaję się, bynajmniej na razie. Czeka na mnie bardziej wymagający zestaw: "Złodziejka książek", "Ego-rcyzmy","Emocjonomika", "Król szczurów" i "Manitou" (bezwiednie kojarzący mi się z ładowarką teleskopową- ot zboczenie zawodowe). Zapomniałabym jeszcze o Marilyn. Bardziej złożone pozycje czytelnicze zawsze zostawiałam na wiosnę i lato, kiedy wraz z otoczeniem rozwijała się moja energia. Jednak po jesienno-zimowym okresie "miękkiego" czytelnictwa przyszło ( w co nie wierzyłam do końca) przesilenie. I chyba ten dzień-mgła to jego efekt;) Mam apetyt na konkretną strawę książkową. Czas wytężyć szare komórki uśpione słodko-erotyczno-zmysłowym materiałem.

niedziela, 13 stycznia 2013

Champ de bleuet..

Wsunąwszy stopę do ciepłej wody zauważyłam kontrast czerwonego lakieru z białym licem wanny. Aksamitny dotyk piany otulał moje łydki, uda by objąć mnie całą. Piana- parawan mojej nagości.
Kąpiel nie jest dla mnie codziennym obmywaniem-usuwającym brudy dnia- a rytuałem mojej refleksji i galopujących myśli. Ablucja trwa niewiele ponad 60 min. Ani mało, ani dużo. Idealnie by "namoczyć' myśli i wraz ze spadającą temperaturą wody- spadła temperatura podejmowanej koncepcji. Tematem byłeś Ty. Tak Ty, w chabrowych oparach musującej kuli zakupionej gdzieś przypadkiem. Pojawiające się bąbelki delikatnie masowały i pieściły moją skórę... Płatki chabrów z olejkiem pozostawały na niej, ograniczając jej wolność i suwerenność, drażniąc ją. Ty natomiast uwalniasz moje myśli...Elektryzujesz je...Z każdym kolejnym oddechem- widząc wyłaniające się moje krągłości -oswajałam się z Twoją obecnością w moim życiu i w mojej świadomości. Ta druga płaszczyzna jest bardziej oporna na nowych bywalców. Nieufna i podejrzliwie zerkająca w Twoim kierunku. Teraz już przyjaźnie Cię wita-tak jak ja. Odczuwalne prawda? Opuszczając mój azyl czułam ukojenie i poczucie jedności z Tobą -mój duchowy powierniku. Osuszając ciało uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Zaskoczenie zniknęło.

środa, 9 stycznia 2013

Wiśniewski i jego dysonanse.

Jak widzisz częstotliwość mojego pisania jest różna i zupełnie nieprzewidywalna. Dziś podzielić się chcę z Tobą moim zainteresowaniem, żeby nie powiedzieć fascynacją twórczością Janusza L. Wiśniewskiego. Zapewne autor Tobie znany. Przyznaję, że przeczytałam wszystkie jego książki i tylko jedną byłam rozczarowana. Jaką? Trochę przewrotną pozycją "Czy mężczyźni są światu potrzebni?". Zanim zacznę, spełnię swoją obietnicę i zadedykuję dzisiejszy wpis komuś, kto wiele czasu poświęcił, aby pomóc mi w sprawie ważnej, co doceniam i za co dziękuję -Lordzie Szaitis.
Jednym z prezentów świątecznych (nie licząc grypy) była nowa propozycja wyżej wspomnianego autora o tytule "Miłość oraz inne dysonanse". Zapytasz, co z Marilyn? Marilyn czeka na półce do dokończenia-czas nadejdzie odpowiedni.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Cena świadomości?

Każdego wieczoru moim rytuałem są dłuższe spacery z psem. Najczęściej dzieje się tak, że "molestuję telefonicznie" kogoś lub oddaję się "czyszczeniu" umysłu po całym dniu. Dziś jak wędrowałam dotarłam do granicy miasta i jak się domyślasz, do granicy oświetlenia miejskiego. W sumie nie miałam ochoty jeszcze wracać, ale nie weszłam w ciemność. Przyszło mi do głowy, że "naście" lat temu nawet bym się nie zastanawiała. Miałam to szczęście, że wakacje spędzałam na malowniczej wsi w otoczeniu przyjaciół. Mało roztropnie były nocne powroty kiedy zasiedziałam się u koleżanki? Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie momentu zawahania i rezygnacji z dłuższej wizyty, aby wrócić przed zmrokiem. Kilku kilometrowa trasa w erze bez komórek czy możliwości umilenia sobie powrotu słuchając muzyki była dla mnie standardem. Dziś... zdecydowanie tylko w sytuacji przymuszenia, awarii, dobrego towarzystwa podjęłabym próbę nocnego spaceru na odludziu :) Czy wraz z rosnącą świadomością zatraciłam spontaniczność na rzecz bezpieczeństwa? W mojej nastoletniej głowie nie pojawiały się ciemne scenariusze, a niebezpieczeństwo było abstrakcją. Głowa pełna wspomnień fenomenalnego nieba pełnego gwiazd (zwłaszcza w sierpniu) i padających cieni drzew w świetle księżyca... Obawiam się jednego, czy przez tą asekurację czegoś nie utraciłam. A może właśnie młodość wspominamy z takim rozrzewnieniem przez wzgląd na idealistyczne (odrobinę a czasem nawet bardziej naiwne) i beztroskie funkcjonowanie? Co wieczór spoglądam w niebo, ale chyba nie będzie tak magiczne i piękne jak wtedy.