poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wiek partnera.


Czy kiedyś zastanawialiście się nad przesłankami dotyczącymi wyboru partnera ze względu na jego wiek?
Zagajona jednym artykułem postanowiłam poszperać i swoimi znaleziskami podzielić się z Wami.  Ze względu na nasze dotychczasowe doświadczenia, wychowanie lub uwarunkowania społeczne, dobór partnera pod kątem wieku przedstawić można następująco:

niedziela, 30 grudnia 2012

Wybaczone.


U większości z nas okres świąteczno-noworoczny obfituje w sentymentalne podróże do przeszłości. Chwile refleksji są na porządku dziennym. Czytając artykuł o wybaczaniu pomyślałam, że dziś napiszę właśnie o tym.
Na swoich barkach oprócz trudów dnia codziennego, oczekiwań i planów niesiemy również bagaż niewybaczonych krzywd. Wbrew pozorom najrzadziej wybaczamy sobie, budując na wyrzutach sumienia własną syzyfową drogę. A gdybyśmy mieli te "niewybaczone treści" spakować w plecak? Może obrazując nasze żale łatwiej byłoby wybaczyć? Zobacz siebie obładowanego dodatkowym kilkudziesięciokilogramowym balastem wędrującego po górskim szlaku. Działa?

poniedziałek, 24 grudnia 2012

En français



Są książki, które pomagają nam się rozwijać. Są książki, które kreują wyobraźnię. Są książki refleksyjne, które pomagają nam odkrywać wewnętrzne „ja”. Są też „świadome” książki, które budują naszą wiedzę ogólną. Są też mało wymagające, które mają niewiele przekazu natomiast mają pozwolić nam na chwilę oderwać się od rzeczywistości i zabić nudę (złożoność mojego życia w ostatnich miesiącach motywuje mnie do sięgania do pozycji w tej kategorii). Taką pozycją była moja ostatnia lektura- „Pewnego razu w Paryżu” Molly Hopkins. Miałam być tylko pośrednikiem w oddaniu tego tytułu, a jednak skusiłam się i przeczytałam. Co dało mi przeczytanie perypetii Evie Dexter?
Kilka uśmiechów, ciepłych myśli i chwil bujania w obłokach. Ktoś może mówić, że stratą czasu jest czytanie wyświechtanych książek. Skoro tak twierdzi, wcale nie musi ich czytać. Nie ma żadnego przymusu, ale ja nie mam obowiązku posiadania takowego  zdania. Mnie czasem „miłosne historie” przypominają o subtelnościach i magii życia. O tym jak ważni są przyjaciele, czasem zwariowani bardziej niż nam się wydaje wnoszą w nasze istnienie świeżość i fantazję.

niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych Świąt!



I czego kochani ja mam Wam życzyć w ten radosny czas? Magicznych i niesamowitych Świąt Bożego Narodzenia. Pełnych życzliwych ludzi i pozytywnej energii, której nigdy za wiele. Oby bogaty Mikołaj Was nie ominął a żeby skutki imprez świątecznych nie były zbyt uciążliwe. Wesołych Świąt!

piątek, 21 grudnia 2012

Najważniejszy ASOT roku.


Post na koniec świata dziś będzie traktował o muzyce. Dokładnie o muzyce elektronicznej i najbardziej znanym i popularnym DJ`u na świecie, czyli o Arminie Van Buurenie. Dla tych, którzy planów "imprezowych" nie posiadają a Armin nie jest im obcy wspomnę tylko, że w Multikinie 31 stycznia 202 r. jest "Filmowe party sylwestrowe 2012" gdzie oprócz hitów kinowych takich jak: "Skyfall", "Nietykalni" czy długo wyczekiwany "Hobbit", będzie można zobaczyć jak wygląda życie najsłynniejszego DJ`a w dokumencie" A year with Armin Van Buuren". Pewnie część z Was zna lub słyszało o jego audycjach "A state of trance" popularnie zwanymi ASOT-ami. Wczoraj miało miejsce podsumowanie roku i w napięciu oczekiwałam na "Tune of the year".  Dla zdeklarowanych miłośników trance wieczór pełen napięcia i doznań muzycznych. Wiele z produkcji w " TOP 20" było moimi ulubionymi ( pogrubione, do osłuchu w zakładce "Muzycznie").

środa, 19 grudnia 2012

Wymagający dzień? Czy na pewno?

Załączony do posta obrazek to mój kącik świeczkowy. Zapewniam wszystkich niedowiarków, że absolutnie nie jest to miejsce kultu lub czci  żadnego bożka (Justin Bieber lub inna współczesna ikona czegoś tam). To żaden ołtarz a po prostu miejsce, gdzie mieszkają moi ulubieńcy. Prym wiedzie oczywiście największa o zapachu opium. Mieliście okazję palić takową? Jeśli nie, koniecznie spróbujcie.
Wtrącenie o świecach to w ramach relaksu po wydarzeniach dzisiejszego dnia. Po pierwsze bawiłam się w pilota oblatywacza, po tym jak mój pies (suka w sumie, ale to delikatnie niepolityczne) zgubiła "bieliznę". Tak, bieliznę dokładnie. Co roku w okresie świątecznym sunia jest ( tu ją subtelnie uczłowieczę) niedysponowana. Domyślasz się, na jakich punktach biegających na horyzoncie skupiony był mój wzrok. Miałam wrażenie, że moja psina jest jedyną  żeńską przedstawicielką psowatych na osiedlu.  Do tej pory nie mam wiedzy na temat, jak to zgubiła :/ Tak czy siak bielizny nie znalazłam. Czy sądzisz, że została zabrana przez jakiegoś fetyszystę? Wolę o tym nie myśleć.
Poza tym muszę się pochwalić. Dumna jestem przeokrutnie, ponieważ kolejny raz w życiu ( drugi chyba) nauczyłam się dzielenia pisemnego. Po dłuuugiej przerwie wcale nie było oczywiste, że będę w stanie pomóc. Dałam radę i w nagrodę (tak wiem, oszalałam) wieczorem przy kieliszku Bailey`s na miękkiej podusi umoszczę się w celach czytelniczych. Na tapecie jest kolejna książka o tym, że jak się chce to można. Jednak kombinatorstwo czasem słono kosztuje. "Pewnego razu w Paryżu" zaliczyłabym do pozycji niezbyt wymagających lektur, czyli idealnej na stresujący okres przedświąteczny.
Choinka już ustrojona na złoto (bogato), prezenty już nawet znalazły sobie miejsce, więc bez żadnych wyrzutów sumienia będę wieczorem oddawała się przyjemnościom.




wtorek, 18 grudnia 2012

Poranek świacą pachnący.


Zapach świec niezależnie od pory dnia mnie uspokaja. Są tacy, którzy wieczorne chwile samotności (lub odwrotnie) celebrują przy ich blasku. Dla mnie zdecydowanie ważniejszy jest aromat topniejącego wosku unoszący się w powietrzu. Fetysz zapachu? Chyba tak. Zresztą, kogo ja chcę oszukać. Zdecydowanie tak. To zapach jest na szczycie moich list. Im bardziej pudrowy, tym głębiej sięga do zakamarków mojej podświadomości. Dla tych, którzy lubią wizualizować powiem tak, w reakcji na zapachy moja dusza rozkwita jak skomplikowany kwiat.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Otulanie.

Dreszcz przebiegł mi po plecach i odchyliłam głowę w reakcji na zaskakujący dotyk . Od kolan przez uda poczułam energiczne i niezwykle stymulujące ocieranie. Mięśnie w okolicy podbrzusza napięły się w oczekiwaniu...Otulane biodra to kolejny krok na drodze do usatysfakcjonowania mojego, wygłodniałego i jakże hedonistycznego "ja". Dłonie znalazły się na lędźwiach kończąc rytuał. Właśnie dlatego noszę koronkową bieliznę.:)

niedziela, 16 grudnia 2012

Obsesje...

Zastanawiam się, czy każdy z nas posiada jakąś obsesję i na ile ona jest toksyczna dla naszego otoczenia. Ja zdecydowanie mam bzika na punkcie zapachów i książek . Mam to szczęście, że moje "obsesje" nie noszą znamion agresji. Czego nie można powiedzieć o wszystkich bzikach. U niektórych to już wręcz nerwica natręctw ;) Jeśli nie zauważamy tego i próbujemy jeszcze wszystkich wokół przekonać do "naszej racji" zaczyna dziać się źle. Jeszcze gorzej jeśli z bezsilności zaczynamy wariować i przeistaczamy się w choleryka, którego najbliżsi mają serdecznie dość. Znasz kogoś kto np. ma obsesję kontroli i inwigilacji? Taki delikwent swoją postawę tłumaczy potrzebą budowania bezpieczeństwa przez posiadanie wiedzy na każdy możliwy temat. Zaufanie za to jest pojęciem abstrakcyjnym. A może kogoś potocznie nazywanego pedantem? Czyściochem? Kto ma swoją wizję sterylnego mieszkania a dodatkowo oczekuje, że wszyscy oprócz tego, że muszą go rozumieć wezmą przykład i dokładnie skopiują pewne zachowania. Przekładanie, czyszczenie, wycieranie-motto dnia. Ja znam. Postanowiłam dziś o tym napisać, bo w sumie tylko tak mogę wyrazić swoje zdanie, bo "czyścioch" argumentów typu: to Twoja obsesja, Twoja spawa, ja mogę mieć inaczej-nie przyjmuje. Terroryzuje na wszystkie możliwe sposoby. I takim sposobem "kwaśna niedziela" staje się faktem. A szkoda, bo świąteczne porządki mogą też być czasem przyjemnym, pełnym rozmów i rodzinnego ciepła. Prawda?  Dbaj o to by Twoje bziki nie były źródłem patologii i stresu. Mniej histeryków w otoczeniu sobie i Tobie czytelniku Drogi życzę:)

środa, 12 grudnia 2012

Zimno (cz.III)

Przygotowanie danych na zarząd nie było zajęciem wymagającym. Jak tylko myśli uwalniały się od liczb i tabelek rozbiegały się w różnych kierunkach.
 Miała 32 lata i spełnienie (również fizyczne) powinno być codziennością. Powinno. Łatwiej byłoby jej znaleźć partnera na stałe gdyby nie to, czego doświadczyła z Nim. Patrick zawiesił wysoko poprzeczkę. Zniknął z jej życia, ale pozostawił ciągle gorące i żywe wspomnienia. Przez pierwsze dwa lata nawet nie chciała spojrzeć na innych mężczyzn. Każdy osobnik płci odmiennej- jak zwykła mawiać- wydawał się tanią kopią mężczyzny. Niewiele zmieniło się gdy zdecydowała się poznać kogoś nowego. Przez te kilka lat przez jej życie przewinęło się kilku mężczyzn, ale żaden nie zagościł na dłużej. Każdy z nich chciał. Nie chciała Marta. Znając smak pełnej satysfakcji, zadowolenia i pasji  nie chciała zadowolić się substytutami. Zamiast emocji była pospolitość. Zamiast mężczyzn byli chłopcy. Z zamyślenia wyrwał ją telefon, który odebrała nie zerkając kto dzwoni.
- Tak, słucham?- zawsze wydawało jej to głupim zwrotem i kolejny raz pomyślała, że musi to zmienić.
- Hej. Spotykamy się dziś u Karoliny. Nareszcie wyszła ze szpitala i podobno czuje się lepiej. Mała Oliwka też. Rozumiem, że idziesz? Mogę Cię zgarnąć po pracy i pojedziemy kupić coś małej.....- dalszego potoku słów Agaty, wypowiedzianych na jednym wdechu nie słyszała.
- Nie. Nie idę. Muszę zostać w pracy. A tak w ogóle to cześć. Przepraszam. Muszę kończyć- nerwowo się rozłączyła.
Rzadko bywała nieuprzejma. Na szczęście telefon nie zadzwonił ponownie. I tak by nie odebrała. Na pytania w stylu "co się stało?" "o co chodzi?" nie miała ochoty. Dziś funkcjonowała tylko po to, by poczuć rozkosz. 
- Minęła 15:00- powiedział aksamitny, męski głos w radio.
Kolejny głęboki oddech dotlenił jej ciało i umysł. Odnalazł również miejsca, które od dłuższego czasu były zapomniane...Nie chciała przyznać sama przed sobą jak jest rozbudzona. Tak jest łatwiej dotrwać. Ile by dała, by poczuć jego dłonie raz jeszcze. Oddałaby wszystko. Tylko On ją cieszył na prawdę. Sama świadomość tego, że żaden facet nie wprawi jej ciała i duszy w takie drgania była nie do zniesienie. Wegetacja bez turbulencji. Raz do roku wibracje. Tak to mogła określić.

wtorek, 11 grudnia 2012

Cynamonowe dźwięki.

Wieczory pachnące cynamonem zdecydowanie kojarzą mi się z okresem świątecznym. Jak np dziś: pakowanie prezentów, rzucanie się gwiazdkami, wstążkami. Ciepłe muzyczne dźwięki house ( zapraszam do części muzycznej mojego bloga). Cały pokój wypełnił się aromatem przypraw z grzanego wina. Lubicie tak? Nie zapomnijcie o romantycznych świecach itd. Jeśli czekasz na część III opowiadania, powinno pojawić się do końca tygodnia. Ciekawa jestem ( jak zawsze) Twoich opinii i uwag.

sobota, 8 grudnia 2012

Zimno (cz. II)

Skupienie uwagi na raporcie było dziś nie lada wyczynem. Myśli niesforne wędrowały ku dzikiej namiętności, która pojawiała się jak co roku z pierwszym śniegiem. Zacisnęła uda mając nadzieję, że w ten sposób ugasi płonący ogień na styku ich złączenia. O 9:58 kończyła drukować to, co udało jej się przygotować. Była wilgotna nie tylko od potu, który zalał ją kiedy musiała siłować się z drukarką odmawiającą współpracy.
- Suszarka! Drukarka! Ja pie... - nie dokończyła.
Wybiegła z dokumentami w ręku. Na szczęście Dyrektor miał jakieś ważne spotkanie i nie musiała znosić jego obleśnego zachowania. Coraz częściej zastanawiała się nad zmianą pracy. Miała świadomość tego, że szef prędzej czy później zdecyduje się na bardziej odważne poczynania.
Weszła do toalety z zamiarem schłodzenia twarzy wodą. Była rozpalona. Otworzyła okno i przez chwilę z zamkniętymi oczami głęboko oddychała. Orzeźwiające powietrze jeszcze bardziej wyostrzyło jej zmysły. Jej wnętrze zaczęło pulsować domagając się zaspokojenia. Odruchowo zsunęła dłoń w kierunku swojego podbrzusza. Zatrzymała ją gwałtownie.
- Wytrzymam te pieprzone kilka godzin. I koniecznie muszę kupić baterie po pracy- pomyślała. Tradycji musi stać się zadość.
Minęło 6 lat. Cholernie długich lat. Miała nadzieję, że pożądanie i towarzyszące temu emocje będą blakły jak stare zdjęcia. Nic z tego. Każdego roku było tak samo intensywnie. Patrick-jej ucieleśnienie  pragnień, myśli. Zaczęła coraz częściej myśleć, że to był sen. Balansowała wtedy na granicy świadomości dzięki jego dłoniom, ustom. Fenomenalnie całował! Fenomenalnie ją wypełniał...
- Nie- skarciła się w myślach. Nie teraz, nie tutaj.
Jednak myśli o Nim wracały jak bumerang. Bez zamykania oczu potrafiła przywołać jego zapach. Zmysłowy, ostry. W ustach czuła jego smak. Smak jego ciała, które tak chętnie eksplorowała.
- Marta? Co się stało?
Nie słyszała jak wścibska Sylwia wchodzi do łazienki.
- Wyglądasz jakby rozkładało Cię przeziębienie- dodała zaniepokojona Pani życzliwa.
- Nic mi nie jest. Potrzebowałam chwili oddechu. Nic poza tym-odburknęła Marta.
Zamknęła okno i wróciła do swojego pokoju, by móc odliczać minuty do wyjścia z pracy. Skrzywiła się na myśl o zebraniu zarządu, na które musiała się stawić o 16:00. Wiedziała, że nie wyjdzie o czasie. Jej ciało zesztywniało w proteście.
Sięgnęła do torebki po wodę. W małej zapinanej na zamek kieszeni ukryty był jedyny, namacalny dowód tamtego czasu. Wyjęła zdjęcie zrobione w automacie fotograficznym. Dwa ujęcia ich uśmiechniętych twarzy. Jego ciemna karnacja cudownie kontrastowała z jej alabastrową cerą. Był taki seksowny z tym zawadiackim spojrzeniem, które zauważyła jak tylko Go poznała. Po plecach przeszedł dreszcz i bezwarunkowo jęknęła, czując jak jej "diamond"-tak on nazywał jej czuły punkt- twardnieje. Tak miało pozostać do powrotu z pracy.

piątek, 7 grudnia 2012

Zimno. (cz.I)


Nadeszła zima. Czy Marta na nią czekała? Oczywiście. To zima kilka lat temu przyniosła jej doświadczenia,  do dziś odciskające się na jej rzeczywistości. Z sentymentem i subtelnym uśmiechem wraca wspomnieniami do tamtych chwil zawsze wtedy, gdy płatki śniegu rozpuszczają się na jej nosie. Zdarzyło się to dziś, właśnie wtedy kiedy już była spóźniona do pracy przez zepsutą suszarkę. Jeszcze wilgotne włosy schowała pod szal i energicznie pomaszerowała mając nadzieję, że nikt nie będzie jej potrzebował z samego rana. Śnieg pokrzyżował te plany.

wtorek, 4 grudnia 2012

Dotknęłam...


Dotknęłam...moja dłoń ujęła tą jędrność...Sam zapach był kusząco owocowy i podkręcił moje zmysły. Nie mogło to wywołać innej reakcji jak chęć spróbowania i rozsmakowania się w rozkoszy. Nacieszyłam oczy niezwykle precyzyjnym kształtem. Kusił? Bardzo! Wielkość idealna, w sam raz do skosztowania. Głęboki oddech... Moje usta na samą myśl stały się nabrzmiałe i odruchowo zagryzłam dolną wargę wodzona na pokuszenie. Zamknęłam oczy. Nieśpiesznie celebrując ten moment dotknęłam ustami delikatnych włosków..Uwrażliwiły moje usta i tak bardzo czułe na bodźce. Pod wpływem sprężystości muśniętej językiem otworzyłam oczy . Skosztowałam narastającą wilgoć, która rozochociła mnie na dobre.  Zachłannie spijałam to co było mi dawane. Smak był tylko dopełnieniem.
I pomyśleć ile przyjemności może dać brzoskwinia...

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Czy fantazja jest nam potrzebna?

Moja Droga, a dziś chyba bardziej moje Drogi też:).
 Która z nas nie chciałaby poczuć się jak księżniczka? Być adorowaną ...Odczuwać niegasnące pożądanie... Chyba tylko te, które jakimś sposobem (magicznym zapewne) to znalazły. Cała reszta musi niestety zadowolić się pożywką dla swojej fantazji w postaci książki, filmu. Same przed sobą czasem nie przyznajemy się, że chcemy być "delikatnymi" kobietkami a  usatysfakcjonowana singielka  jest tylko rolą odgrywaną na co dzień. Świadome kobiety doskonale radzące sobie ze wszystkim to często forma reakcji obronnej na kiepskie doświadczenia i mało wyrafinowane dotychczasowe doznania. W środku jesteśmy jak mięciutka kaczuszka do kąpieli. Fenomen książek typu "50 twarzy Greya", "Za sceną" czy ostatnio czytany przeze mnie "Dotyk Crossa" polega na tym, że budzi emocje, których nam brakuje. Których możemy być nawet totalnie nieświadome. Zdecydowany, charyzmatyczny mężczyzna, który samym spojrzeniem zwala nas z nóg. Pożądanie, które rozpala ciało i budząca się uśpiona gdzieś seksualność. Dlatego tak chętnie przenosimy się w świat fikcji literackiej, pozwalając się porwać wyobraźni i odpłynąć na moment. Powrót z takiej perspektywy do rzeczywistości  uzmysławia wyrzeczenia i faktyczne pragnienia. Czy jest bolesny? Jestem przekonana, że w wielu przypadkach tak się dzieje. Jak zwykle jest i pozytywna tego strona. Jaka? Przeanalizujemy swoje oczekiwania (często wygórowane), spojrzymy na siebie z innej perspektywy. Zapragniemy finezyjnych (bądź prostych) wrażeń. Będą też takie, które nabiorą przekonania, że dla własnego bezpieczeństwa brak takich eksperymentów jest wskazany. Czyż to nie piękne, że jest cały wachlarz możliwości? Nie wiemy nigdy jak nasza fantazja wpłynie na naszą rzeczywistość. Czego dowiemy się o sobie? Co odkryjemy?Dlatego ja szukam i czytelniczych i muzycznych inspiracji dla mojego JA i poznaję siebie. Co sprawia mi nieukrywaną radość. Macie podobnie?


niedziela, 2 grudnia 2012

Organizacja Świąt-start!


Najgorszy miesiąc roku wg wszelkich badań za nami. Listopad to najbardziej szary, depresyjny czas w roku-podobno. Mamy już grudzień, pierwsze płatki śniegu już widziane i co dziwne chyba już tęsknię za tym, żeby biały puch pokrył ziemię (oczywiście max 10 cm) i delikatnie go przymroził. Zdecydowanie nie mam już ochoty na mgły, deszcze i szarzyznę. Pewnie Ty też. Gdyby nie znajomi, filmy i oczywiście książki, które pomagają mi znaleźć się w zupełnie innym miejscu znalazłabym się na kozetce psychoterapeuty.

czwartek, 29 listopada 2012

Eko i pozostali.

Jak to zwykle bywa piszę pod wpływem chwili. Tak jest i dziś.
Poranna kawa, zbieranie myśli , w tle telewizja śniadaniowa i co? Jedna z celebrytek po raz kolejny wygłasza peany pochwalne ku ekologicznym metodom wychowania dzieci i życia w społeczeństwie. I chyba powinnam bić się w pierś, bo moje metody wychowawcze są inne. Nie używałam bambusowych pieluch, nie wyeliminowałam mięsa z diety, nie wyrzuciłam tv i nie korzystam tylko z używanych ubrań.. Nie wiem jak mogłam do tego dopuścić! To takie mało trendy haha. Tego słowa chyba należy użyć. Trendy jest bycie eko-mamą, sexi-mamą a gdzie się podziały po prostu mamy? Te świadome, działające instynktownie i uszczęśliwiające swoje pociechy. Są nudne? Większość z matek, które znam wybiera warzywa z ogródka i stara się rezygnować z antybiotyków na rzecz syropu z cebuli, czosnku jak tylko to możliwe. Nie mówią o sobie eko, a tylko że są mamami i starają się jak mogą, by wychować zdrowe, uśmiechnięte dziecko.
 Ciekawostką jest, że powrót do naturalnych instynktów i mechanizmów dla nowego eko-światopoglądu oznacza wegetarianizm. Odwoływanie się do praktyk naszych mam i babć to kolejny punkt w założeniach eko, a czy nie było tak, że na przeziębienie i grypę te nasze mamy i babcie nie przygotowywały rosołku z domowej kury?Póki co przepisu na rosół z soi lub soczewicy nie znam. Nie przypominam sobie,abym zapoznając się z ewolucją człowieka znalazła wzmianki o dominacji pokarmów roślinnych w celach zdrowotnych. Może akurat pozycje czytelnicze, które dobierałam były dla mięsożernej części moli książkowych.W programach tej "złej" tv o plemionach, które nadal funkcjonują jak ich przodkowie sprzed setek też nie widziałam sceny, aby Kali zamiast ruszyć na polowanie z męską częścią wioski, udał się w poszukiwaniu smacznej i zdrowej trawy.  Zawsze zdawało mi się, że najistotniejszy jest balans. Czy się myliłam? Jak nazwać sytuację, w której osoba publiczna, ściśle związana z mediami i do niedawna zupełnie nie przejawiająca mega-eko-stylu  występuje w tv, którą uważa za zbędną formę spędzania czasu. Skoro mamy się do tego stosować i czas pożytkować inaczej, kto by ją oglądał? Dodam tylko, że oczywiście w stroju nowym  i modnym;) Czy to nie delikatna hipokryzja?

środa, 28 listopada 2012

Siła kobiecości. by veronique on 22 października 2012 at 13:32



Poniedziałki to moje ulubione dni! Wiem, wiem dosyć niepopularne. Nawet chętnie wstałam i praktykowałam jogę , by ” efekt poniedziałku” możliwie wydłużyć. Zresztą nie tylko w tym przejawia się mój indywidualizm, ale ja nie o tym..
Po bardzo emocjonującej ostatniej lekturze, przyszedł czas na uduchowienie. „Księga kobiet” Osho to pewnego rodzaju katharsis.
Dodaje  potencjału, żeby być otwartym, pogodzonym ze sobą i wprowadzać miłość w swoje działanie. Chciałoby się powiedzieć banały. Jednak patrząc na otoczenie, konsumpcjonizm i pogoń za tym „by mieć” a brak zadowolenia „co mam” wcale to nie takie oczywiste.

Pięćdziesiąt twarzy… by veronique on 17 października 2012 at 16:27



Świeżo, po lekturze książki EL James  ” Pięćdziesiąt twarzy Greya” część I postanowiłam podzielić się wrażeniami. Nie myśl, że wszystkimi. Po pierwsze nie byłabym w stanie. Po drugie, byłoby to zbyt osobiste.
Sporo czytałam w życiu. Książki budują moją świadomość, wyobraźnię, skłaniają do refleksji. Dzięki nim poznaje też na swój sposób świat. Co poznałam dzięki tej lekturze? Nowe oblicze miłości, pożądania, fascynacji. Możecie sobie wyobrazić jak mnie wciągnęła jeśli powiem, że 606 stron zajęło mi ok. 7 godzin ( z małymi przerwami). 606 stron pełnych wrażeń, emocji, zaskoczenia, pobudzenia, smutku… Wypełnia mnie kaskada myśli. Kolorowa, budzi skrajności i wiele chęci. Pożądanie, seksualność wypowiadanie przeze mnie w tym momencie naładowane są elektryzującym zainteresowaniem, zmysłowością… Temperatura emocji osiąga zenit.

Z alkowy… by veronique on 8 października 2012 at 16:55



Zaczniemy dość prowokacyjnie..
Ile z Was, Drogie czytelniczki udawało orgazm?
Ilu z Was Panowie wie, bądź sądzi, że jego partnerka udaje szczytowanie?
No właśnie. Statystyki są przerażające, a wszystko to za sprawą maksymy :” Co zaczynasz to kończ”.  Aż 3/ 4 kobiet udaje orgazm!
Jakże ważne ( i podniecające)  dla mężczyzny jest by jego kobieta szczytowała. Dużo mniej zadowalające jest kiedy partnerka jest spełniona samym zbliżeniem, a nie finałem.  Problem polega też na tym, że każda kobieta orgazm może przeżywać w różny sposób, wiec jego udawanie nie jest  trudne.  Ta znów woli symulować orgazm niż rozczarować swojego faceta. I kółko się zamyka. On myśli, że ona osiągneła apogeum. Ona myśli, że może kiedyś będzie szczytowała.  Zapominamy często jaką ważną rolę pełni bliskość, czułość, pieszczoty. Faktem też jest, że intensywność doznań kobiety, jej reakcje są mega stymulatorem dla naszych Panów, wiec kobieta usprawiedliwia swoje „malutkie” kłamstwo doznaniami partnera. Co się dzieje, kiedy my chcemy przeżyć ten orgazm naprawdę? Przecież nie staniemy przed partnerem i nie powiemy ” Kochanie przez ostatnie 5 lat udawałam i mi się znudziło. Dziś chcę go osiągnąć!”.  Przyznacie chyba, że poziom popędu seksualnego u mężczyzny może spaść do zera w tym przypadku ? Sztuką jest to, żeby szczytować i nie zniszczyć intymności. Może zaproponowanie nowych pieszczot, pozycji? Wystarczy zagaić ” Kochanie słyszałam, że przeżywać orgazm można jeszcze intensywniej podczas….( i tu macie pełne pole do popisu  )”.
Jednak z perspektywy kobiety sądzę, że w większości nie chodzi nam o finał…Panowie nie spinajcie się tak nad tym. Wasze ego nie powinno cierpieć jeśli  Tylko i aż sam akt będzie satysfakcjonujące dla Waszych kobiet. Panie- życzę Wam mnóstwa doznań i realnych finałów.
PS. Jedna z muzycznych propozycji, która we mnie budzi moc fenomenalnych doznań.

Insomnia by veronique on 28 września 2012 at 06:17



Czyżby dopiero bezsenność tchnęła we mnie motywację do blogowania? Jak widać.
Kiedyś K. Kowalska powiedziała, że natchnienie i motywację ma tylko wtedy kiedy jest skrajnie szczęśliwa bądź nieszczęśliwa. Niestabilne- myślę. Patrząc jednak na innych faktycznie zarówno autorzy piosenek czy książek pisali w stanach euforii i depresji. Ciekawe..
Jednak nie o tym chciałam z Tobą „porozmawiać” , a o gniewie. To zagrożenie i dla naszego ciała i duszy. Udowodniono, że część objawów fizjologicznych wynika z cierpiącej duszy, która nie potrafi nazywać i rozładowywać gniewu. Kiedy pytamy kogoś „Denerwujesz się?” słyszymy odpowiedź: ” Nie jestem opanowany i spokojny” a jego gesty, napięcie w twarzy, zmiana tonu świadczą o czymś innym, to cytując „klasyka”-wiedz, że coś się dzieje.

Dream place.. by veronique on 29 lipca 2012 at 00:00





Aż wstyd, że na tak długo opuściłam Cię czytelniku. Mam nadzieję, że zrozumiesz fakt mojego „przebywania” w magicznej, trójmiejskiej krainie. Podzielę się z Tobą widokami i emocjami, które mi towarzyszyły.  Masz takie miejsce, gdzie czujesz się u siebie? Cała napływająca energia wypełnia każdą Twoją komórkę? Oddech staje się zdecydowanie głębszy a myśli…myśli znajdują właściwy kierunek a Ty perspektywę? Takim miejscem jest dla mnie Trójmiasto. A dokładniej ostatnimi czasy Gdynia. Wcześniej delikatnie przeze mnie zaniedbana na korzyść Sopotu głównie. Niewiele będę pisać,wolę pokazać. Czasem słowa są zbędne, a ja mam nadzieję, że uda się Tobie spojrzeć moimi oczami. Już tęsknię, a może nadejdzie czas, że przestanę;) Ogromny tulak dla tych, którzy podczas ostatniej wyprawy wywołali uśmiech na mojej twarzy!






Zdrowie najważniejsze.. by veronique on 11 lipca 2012 at 00:36



Czy ktoś z Was zastanawiał się dlaczego tak podświadomie poszukujemy ciepła i dotyku w postaci przytulenia? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Jest już udowodnione naukowo, że prawidłowe funkcjonowanie, w dobrej formie i zdrowiu wymaga…Uwaga-2 przytuleń dziennie!! Często jest tak, że osoby poszukujące „miłości” wspominają właśnie o przytuleniu, nawet nie o seksie-mężczyźni też. Kontakt przez dotyk sprawia, że czujemy się akceptowani. Bezpieczeństwo i pozytywne fluidy to cechy towarzyszące. Słowa są zbędne. Nic dziwnego, że w obecnej rzeczywistości tak bardzo nam tego brakuje. Tak ważne jest to w wychowaniu dzieci. Przytulajmy je jak najczęściej, bo będą pewne siebie, uśmiechnięte i zdrowe. Nawet jeśli to buntujący się nastolatek można powiedzieć jak ważne to jest dla dwóch stron. Po kilkukrotnej nawet odmowie nie zrażajmy się. Ustąpi:)
Są osoby, którym wystarczają substytuty w postaci zwierzaka. Inni uczęszczają na improwizację kontaktową, czyli taniec bez muzyki, ale ze styczną z innym ciałem. Ten punkt styczny przesuwa się spontanicznie z ułożeniem ciał w ruchu. Najważniejsze, żeby wykonując gesty i płynąc dotykać się. Dla części osób zdecydowanie dyskusyjne lub niewykonalne. Jeśli chodzi o mnie, to preferuję bardziej osobiste sytuacje. Nie grupowe, nie neguję jednak i takiej formy.
Przytulajcie się jak najwięcej! Też nad tym popracuje:)

Hiszpańską ręką.. by veronique on 9 lipca 2012 at 01:05



Przed kilkoma chwilami zakończyłam oglądanie „Dziennika Nimfomanki” Christian Molina. Swego czasu przeczytałam książkę Valerie Tasso o tym samym tytule. Tematyka zdecydowanie bardziej dla tych „mniej pruderyjnych” jednak niech nie zmylą Was pozory. Zabrzmi to dwuznacznie, ale to „głęboka” pozycja.
Erotyczne niezaspokojenie i poszukiwanie doznań miesza się z samotnością, stratą i poszukiwaniem szczęścia. Przyznam, że oglądanie produkcji pozbawionej hollywoodzkich gwiazdeczek i komercji była ogromną przyjemnością za sprawą fenomenalnych zdjęć przeżywałam historię z bohaterami.  Nie mogłabym pominąć tła muzycznego, które doskonale komponowało się z przekazem emocji obrazu. Nie było zbędnego dźwięku.
Miłość zwłaszcza ta bezgraniczna niesie za sobą zarówno moc przyjemności jak i moc ryzyka. Ból i rozczarowanie, a czasem nawet fizyczna krzywda i poniżenie spychają do granicy szaleństwa … Val i nie tylko.  Ostre sceny seksu podnoszą tylko temperaturę widzów, co przekona do obejrzenia męską część. Damską przekonają subtelne detale i magiczny klimat , który udało się osiągnąć twórcom.
Ostatnio temat szczęścia i powodzenia dominował w moich wpisach. Dlaczego? Pewnie zarówno ja jak i Wy chcielibyście widzieć więcej tych okazji i odkryć samo sedno. Główna bohaterka filmu również.
” Kiedy łączy się energia dwóch ciał, czuję w sobie cząstkę kosmosu…” -tak mawiała Val. A Ty Czytelniku?