niedziela, 29 września 2013

Niedzielne wspominki.

Kochani. Mamy jesienną niedzielę pełną słońca i deszczu. Podobnie prezentuje się konstrukcja mojej psyche. Mieszają się pozytywne emocje z odrobiną apatii wiecie z czego wynikającej. Ratuję się smaczną kawą otaczając się zmysłowymi zapachami. Dziś dla orzeźwienia wyczuwalne są nuty żurawiny i mandarynki. Chyba nie chcę przyjąć do wiadomości, że już po lecie.
Zastanawiam się czy mój kolejny post nie wynika ze zwolnienia tempa i bardziej refleksyjnej Veronique.
Zatopiony w mgle Gdańsk zawsze działał na moją wyobraźnię i myślę, że małe szanse by to miało ulec zmianie. Nie sądziłam jednak, że ma to przełożenie również na sferę zawodową. W związku z pewnymi metamorfozami zastanawiam się czy nie powinno się to znaleźć na innym blogu. Nowa ja? Nowy blog?
Zdecydowanie bardziej lifestylowy niż filozoficzny. Hm?

wtorek, 9 lipca 2013

W ramach żadnych się nie trzymając...

Po takim czasie niezależnie od tego co napiszę zabraknie słów i emocji by opisać kilka miesięcy mojej nieobecności blogowej. W tym czasie wielu ludzi, doświadczeń i miejsc można byłoby wypunktować i spisaną listę przedstawiać Ci w kolejnych postach. Ja skorzystam z innej formy, może nie będzie chronologii i ułożonego planu, ale to chyba nie o to w tym chodzi (bynajmniej ja o tym nic nie wiem ;))
Pisanie do Ciebie, dla Ciebie -whatever- było receptą i ucieczką a jednocześnie przyjemnością z przeogromem refleksji. Pewne kwestie zostały pozamykane. Otworzyłam i pisze nowy rozdział mojego jestestwa z wszelkimi błogoswiawieństwami i przekleństwami debiutantki. Każdego dnia staram się chłonąć jak najwięcej. Mam nadzieję, że Ty też.
Czemu dziś piszę? Może zaczęłam się w tym "nowym" ja wreszcie odnajdować i łapać pewien constans. Nie wiem. Zaczynam czuć się stabilnie i komfortowo oczywiście z otwartymi oczami mapując codzienność, by na głowę nie spadło...coś:) Asekuracja? Perhaps ( wybacz mi proszę, ale zasłuchuję się angielskim ostatnio mając nadzieję, że chociaż odrobina zostanie na stałe).
Rozpierana energią i chęcią zmian przyjęłam Trójmiasto z otwartymi ramionami, ono mnie również. Na tyle na ile to możliwe oczywiście. Miejsce godne zainteresowania i zadumy zdecydowanie. Wielokrotnie Cię próbowałam do tego namówić. Oprócz okoliczności lokalizacyjnych warto mieć życzliwych i pozytywnych ludzi wokoło ( oni wiedzą, że to o nich), bo czasem nawet najmniejszy gest potrafi nam "uratować" życie.
Teraz mogę Ci o tym powiedzieć, że nabierając głęboko powietrza w płuca wreszcie nie czuję paniki by szybko nabierać kolejne. Praca nad sobą, nad własnymi przekonaniami i wiara w to co chcemy osiągnąć jest procesem niezwykle długotrwałym i czasem mało wdzięcznym ( przecież już to wiesz), ale jej rezultaty bywają spektakularne. I właśnie dzięki temu sinusojda życia jest do zniesienia.
W takim refleksyjnym klimacie, zupełnie spontanicznie witam Cię Czytelniku na kolejnym etapie mojego życia. Życzę sobie spotykania się z Tobą jak najczęściej.

PS. Zdjęcie z posta robione własnoręcznie w Poddąbiu. Swoją drogą polecam!

sobota, 30 marca 2013

Czytelnicza tęsknota...

Nie czekaj na kolejną recenzję lub wrażenia czytelnicze. Jeszcze kilka tygodni temu nie pomyślałabym, że zaistnieje sytuacja kiedy to chwili na sięgnięcie po książkę dla przyjemności a tak się stało. Woda stała się tematem przewodnim ostatnich kilkunastu dni mojego egzystowania i wątpliwe, aby zaintrygowała Cię na tyle by o tym napisać. Nie będę też poruszała tematu wiosny, której wszyscy (no dobrze-większość) oczekujemy, bo ostatki energii muszę zachować na brnięcie w zaspach wielkanocnych. Zadam pytanie. Kiedy ostatnio zdarzyło Ci się spać nago? Mnie przyznam przydarza się to rzadko z względów różnych i  z nieukrywaną przyjemnością skorzystałam z ogromnego łóżka, które mój pracodawca raczył mi zapewnić (bez skojarzeń!). Na co dzień ubrana w piżamę zakopuję się pod kołdrę zapominając, że podczas snu nie powinno być mi za ciepło ze względów zdrowotnych. Optymalna temperatura nocą w sypialni nie powinna przekraczać 16 stopni. Podczas snu temperatura ciała spada a ja swoimi ulubionymi skarpetkami frotte przegrzewam swój organizm. Przyznam, że walczę z tym. Potwierdzono, że 6 godzin zdrowego snu w niższej temperaturze wpływa relaksująco zarówno na naszego ducha ( zmniejsza poziom hormonu stresu-kortyzolu) jak i ciała ( regeneracja skóry-maturalna odnowa).
Drugą płaszczyzną jest sfera intymna. Podczas kontaktu nagich ciał wydzielają się hormony szczęścia a taki dotyk wzmaga pragnienie pieszczot. Zmysłowe ocieranie nocą rozpali największego śpiocha.Mrrr..
Dla odmiany podobno największe problemy ze spaniem w 'stroju Ewy ' mają osoby nieakceptujące swojej figury czy seksualności. Warto poczuć się lepiej we własnej skórze i zafundować sobie "nagą" noc. Chociaż raz na jakiś czas. Brak ubrań, rozpuszczone włosy, chłodny prysznic przed snem skutkował w moim przypadku przyjemnym porankiem i sporą dawką nowej energii. Jaki wniosek? Przy najbliższej okazji znów pozwolę sobie na chwilę ekshibicjonizmu. A Ty?Przyznasz, że stymulujący jest kontakt nagiej skóry z chłodną pościelą...
Dobrej nagiej nocy;)

poniedziałek, 11 marca 2013

Kobieta współczesna o...."Dziewczynach Wojennych"

Jeśli ostatnio czytałeś wyłącznie historie kobiet osadzone we współczesności albo co najwyżej romanse w stylu Jane Austin przyszedł czas na poznanie płci pięknej w czasach wojny.
Długo "polowałam" na tę książkę i wreszcie trafiła w moje dłonie.
W swojej karierze czytelniczej znalazło się wiele pozycji z okresu II wojny światowej jednak najczęściej jeśli nie od strony organizacyjnej to światopoglądowej opisywały losy mężczyzn. Tu natomiast spotykamy się z życiem jedenastu odważnych młodych kobiet, pełnych planów i marzeń, które na różnym etapie życia musiały stawić czoło sytuacji po 1 września 1939 roku.
Niewątpliwie każda z bohaterek książki mogła posłużyć scenarzystom do napisania kontrowersyjnego scenariusza. Czy to córka Józefa Piłsudskiego czy to prosta dziewczyna z przemyskiego- każda swoją nieprzeciętną postawą zasługuje na podziw i szacunek. 
W większości nastolatki gotowe oddać swoje życie ku chwale Ojczyzny. Zaimponowały mi swoją dojrzałością, świadomością i poświęceniem. 

wtorek, 5 marca 2013

Nieoczekiwane zmiany.

Zdajesz sobie sprawę jaką rzadkością jest wypożyczenie w bibliotece książki jako pierwszy czytelnik? Tak właśnie się stało w przypadku książki Georgii Bockoven o dość tajemniczym tytule "Rok, który wszystko zmienił".
Istniała szansa, że po kilku pierwszych, enigmatycznych rozdziałach zostanie odłożona na półkę z napisem "rozczarowania", ale... no właśnie opłaciła się czytelnicza determinacja i kolejne strony "łykałam" z przyjemnością. Całe pięćset stron zajęło mi zaledwie kilka godzin i z przyjemnością skończyłam ostatni rozdział przy porannej kawie.
Cztery kobiety, które z pozoru  nie łączy nic spotykają się w kancelarii adwokackiej w Sacramento. Jest Rachel- filar korporacyjny, której życie obróciło się w proch, po newsie pseudo-przyjaciółki dotyczącego jej męża. Jest Elizabeth- kura domowa, w jej rodzinnych relacjach nie dojrzysz szczypty asertywności. Ginger- kobieta o nieprzęciętnej urodzie od kilku lat pełniąca rolę tej "trzeciej". Pyskata Christina- filmowiec, która sponsoruje nie tylko niezależny film, ale też swojego chłopaka-pasożyta. Już w holu okazuje się, że łączy je więcej niż mogły przypuszczać. Są siostrami.

sobota, 2 marca 2013

Seksualny kalendarz.

Wiadomo nie od dziś, że intensywność seksualna zmienia się wraz z wiekiem. Każdy młody chłopak przyzna jaką burzę napięcia fizycznego odczuwa na codzień, a czterdziestolatek ile bliskości potrzebuje by czuć się spełniony. Uporządkujmy zatem naszą seksualność chronologicznie.
Piękni dwudziestoletni:
 Kiedy osiągamy dojrzałość płciową często na przedstawicieli płci przeciwnej patrzymy wygłodniałym wzrokiem. Możliwości fizyczne i fizjologiczne predyspozycje osiągają apogeum. Każda płeć rządzi się jednak swoimi prawami. Kobiety mimo fizycznego pociągu, nie zapominają o płaszczyźnie emocjonalnej. Chociaż ostatnio i to przechodzi ewolucję. Może nawet seksualną rewolucję;) Mężczyzna w tym wieku chce "obejrzeć" jak najwięcej drzew w lesie. Potrzebuje częstego, seksualnego spełnienia by zdrowo funkcjonować. Nie jest powiedziane, że się nie zakocha. Należy pamiętać, że po prostu nie jest to jego celem a staje się czasem skutkiem ubocznym. W tym wieku zbieramy dużo doświadczeń, niekoniecznie idących z jakością. Szybki seks, szybkie życie, szybkie sukcesy i porażki niejednokrotnie również.

czwartek, 28 lutego 2013

Antidotum na chandrę.


Jeśli jeszcze nie zdarzyło Ci się czytać niczego co wyszło spod pióra tego autora, to przy najbliższej okazji koniecznie to nadrób. Jak mówi sam tytuł wpisu E.E. Schmitt - jego plastyczny i niezwykle żywy styl potrafi być odtrutką na wszystko co nijakie. Nie myśl sobie, że to będą cukrowe opowieści o księżniczkach, wręcz przeciwnie. W "Trucicielce" znajdziesz całe spectrum mroku i cieni ludzkiej duszy opisane w wyrafinowany sposób. Kiedy zbiór czterech opowiadań ( plus mały pamiętnik autora) trafił w moje dłonie, krew znów zaczęła krążyć po moim ciele, uśpiona wcześniej przygodą z Pamukiem.

Pierwsza jest tytułowa "Trucicielka", czyli historia staruszki podejrzanej o zabicie swoich trzech mężów i kochanka, za co nie została nigdy skazana. Marie Maurestier jest atrakcją turystyczną małego, francuskiego miasteczka i wiedzie spokojny żywot, aż do momentu przybycia nowego księga. Młody, przystojny, pełen zrozumienia dla swoich parafian staje się obsesją bohaterki. Czym ona zwróci na siebie uwagę ciepłego duchownego? Czy nadejdzie odkupienie win? Tego Ci nie zdradzę.

wtorek, 26 lutego 2013

Patchworkowa istota.


Myślisz, że tylko Ciebie dopadło zdziwienie moją aktywnością na blogu?A skąd! Sama zdumiona zerkam na zapisane a jeszcze nie opublikowane posty (tak, są i takie) . Dodatkowo postanowiłam, że czasem  swoje wpisy będę ilustrowała własnoręcznie, co możesz zauważyć powyżej. Talentu nie posiadam, ale chciałam je podkreślić bardzo osobisty charakter mojego bloga. Jestem pewna, że zrozumiesz. Myślisz, że to już wiosna? W duszy na pewno!
Do sedna! Od pewnego czasu chodzi za mną myśl (nie ma w tym samozachwytu), że jestem złożona z różnych  doświadczeń i emocji,  zupełnie jak patchworkowa kołdra czy poduszka. Są patchworkowe rodziny to dlaczego nie mogą być patchworkowe istoty? Powiesz, że nic szczególnego nie odkryłam, przecież każdy konstrukcję ma podobną, a różnimy się kolorami albo wielkościami poszczególnych "skrawków". Masz rację! Chcę tylko podzielić się z Tobą tym, jak wiele daje mi satysfakcji poznawanie intensywności barw części składowych mojej "sukienki" albo odkrywanie całkiem nowych- dostrzeżonych gdy stoję plecami do lustra. Są też te zapomniane. Ostatnio pomiędzy łopatkami zobaczyłam swoją asertywność, a gdzieś wyżej na karku optymizm i postanowiłam znów z nich korzystać. Kreatywność odrobinę zakrył śnieg, który skrzętnie usunęłam.
Złapałam się na tym, że uśmiech na mojej twarzy jest odruchem bezwarunkowym a nie objawem fantastycznego humoru! Wyobrażasz sobie? Gdzie moja energia i działanie? Przykryła ją plama? A może budzi się z zimowego snu? No tak! Widzę jak się przeciąga i lezie niechętnie! Grunt, że się odnalazła!
A Ty przyglądasz się czasem swoim "łatkom'? Przyznaj się, które zostały zapomniane?

poniedziałek, 25 lutego 2013

Miniaturzysta pedofil?


Po szybkich i ciekawych opowiadaniach Pilipiuka z dziwnością w tle, nadszedł czas na opasły tom
 " Nazywam się czerwień" noblisty Orhana Pamuka. Jeśli jesteś wielbicielem historii rodem z "Tysiąca i jednej nocy" to książka dla Ciebie. Turecki pisarz oddał pewnego rodzaju hołd sztuce opisując historię tworzenia niezwykłej księgi będącej połączeniem techniki wschodu i zachodu, co oburzyło pewne środowiska i doprowadziło do krwawych wydarzeń. Co dla jednych było odkrywcze dla innych było bluźniercze i nie do zaakceptowania. Pełna egzotyki powieść o zabarwieniu kryminalnym przenosi nas do Stambułu w czasy osmańskich miniaturzystów. Jak zwykle mam w zwyczaju  recenzji nie czytałam, więc byłam zaskoczona niekonwencjonalną fabułą i narracją przekazywaną sobie pomiędzy postaciami. Historia zbrodni pokazana z perspektywy mordercy, ofiary, żydowskiej handlarki czy rozdartej emocjonalnie Sekure przyznam była absorbująca. Czytelnik staje się detektywem otrzymując od autora pojedyńcze wskazówki potrzebne do rozwikłania zagadki. Co było dość trudne do samego końca. W każdym słowie szukałam odpowiedzi na pojawiające się w mojej głowie pytania. Wędrowałam myślami wokół trójki podejrzanych Motyla, Oliwki i Bociana.

środa, 20 lutego 2013

Poznałam pióro Pilipiuka.




Jak wiesz już dobrze, piszę tylko wtedy kiedy mam o czym. A nie jak mówi "higiena bloga" codziennie. Ach, ta moja przewrotność i buntownicze alter ego ( może kiedyś o nim napiszę;)). Dziś nastał kolejny czas. Czas na to by podzielić się z Tobą opinią o książce Andrzeja Pilipiuka "Szewc z Lichtenrade". Tytułem wstępu powiem tylko, że to czytadło wpadło w ręce me podczas wizyty w Bibliotece Miejskiej kiedy to okazało się, że żadna z zamówionych przeze mnie pozycji nie wróciła. Z niezadowoleniem sięgnęłam na półkę zwrotów i wyciągnęłam "Szewca..". Nie czytałam opisu, nie kojarzyłam autora, stwierdziłam po prostu -poznam kogoś nowego. Tak też się stało.
Niespełna 40-letni autor, archeolog z wykształcenia zadebiutował w 2006 r. opowiadaniem "Hiena"- przypadł mi do gustu. Najbardziej znane są opowiadania o Jakubie Wędrowyczu -bimbrowniku oraz cykl o kuzynkach Kruszewskich  trafiły na listę 'do przeczytania'. W swoich utworach łączy wątki historyczne, naukowe z ciekawą fabułą.

wtorek, 12 lutego 2013

Zielona wyspa?

Przy kubku ciepłej, białej kawy orzeźwiona jeszcze zimowym (WTF!) powietrzem pisze do Ciebie w bardzo istotnej sprawie. Możliwe, że sytuacja dotyczyła, dotyczy bądź będzie dotyczyła również Ciebie. Mam jednak nadzieję, że nie. Dlaczego? Jaka to sytuacja? Rynek pracy w tym naszym "mlekiem i miodem płynącym" Eldorado to fikcja. Od kilku ładnych miesięcy jestem nie tylko jego biernym obserwatorem, ale aktywnym poszukiwaczem.Niezależnie od kwalifikacji, doświadczenia i chęci znalezienia zajęcia sytuacja jest wybitnie "niekolorowa".

sobota, 9 lutego 2013

Fucking voices!

Zdarza Ci się słyszeć wewnętrzne głosy? W jakich sytuacjach? Ich liczba wzrasta w momentach zagrożenia , niepewności czy w stanach melancholii? Słuchasz ich czy ignorujesz?
Mówić chcę o głosach słyszanych przez każdego z nas. Co z tym robimy jest sprawą indywidualną. Zupełnie niesłusznie przyznanie się do ich obecności i rozmowa o nich jest tabu ze względu na postrzeganie jako objaw zaburzeń zdrowia psychicznego np. schizofrenii. Jednak jest w tym wiele złego PR`u jak to często bywa. Według wszelkiej informacji głosów wewnętrznych ignorować nie trzeba a nawet nie można. Są wyrazem naszej intuicji, obaw czy "sumienie". Ile korzyści może przynieść dialog z nimi zależy od nas samych.

piątek, 8 lutego 2013

Co chcesz usłyszeć?

Dzień teoretycznie na minusie w kwestii biorytmu intelektualnego, ale tylko teoretycznie co potwierdza, ze takie sprawdzanie biorytmu jest zupełnie nietrafione. Nigdy więcej! Przypilnuj mnie proszę!
 Dzień pełen filozoficznych i egzystencjalnych pytań, myśli i...okoliczności. Sprowokowana pytaniem, które widzisz w tytule postanowiłam właśnie o tym napisać do Ciebie. Nie uważasz, że zbyt często zastanawiamy się nad tym co chcemy usłyszeć a nie na tym co chce powiedzieć i przekazać rozmówca? Jestem przekonana, że właśnie z tego wynika część nieporozumień a nawet konfliktów. Zastanawiałeś się nad tym? Nasze oczekiwania i wiara w to, że druga strona wie co myślimy i czujemy są z ł u d z e n i e m! Ciężko się z tym pogodzić? Chyba łatwiej niż z rozczarowaniem po fakcie. Dbam o precyzję słowa, aby jak najmniej niedomówień i nadinterpretacji mogło się zdarzyć a i tak nie daje to pewności na formę odbioru. Ja chcę usłyszeć to co chcesz mi powiedzieć. A jaki Ty masz sposób? 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Czy to już wiosna?

Mamy poniedziałek (wiesz, że to mój ulubiony dzień) 4 lutego i ja od kilku dni zaczynam czuć w powietrzu pierwsze sygnały wiosny. Mimo, iż weekend spędzony w większości w domu  pod znakiem kichania udało mi się wyłapać to lżejsze powietrze, które kojarzy mi się z nadchodzącymi zmianami. Czy nie zapeszę mówiąc, że wiosna już niedaleko? Nie sądzę. Sam moment odczuwania zmian kiedy w powietrzu czuć już nie tylko obietnicę mroźnej nocy a ziemię, która zaczyna oddychać uwalniana lodowego odrętwienia jest fenomenalny. Może też tak masz? To właśnie wtedy zaczyna mnie cieszyć i wiem, że niedługo (kilka miesięcy szybko minie) zobaczę intensywnie żółte pola rzepaku, które co prawda męczą oczy, ale radują duszę.Wycieczki rowerowe to wręcz konieczność, by móc na bieżąco obserwować budzący się świat. głębszy i bardziej świadomy.  Co roku jest tak, że z tym światem budzę się i ja. Zima hibernuje moje emocje i energię. Często powtarzam, że jak niedźwiadek powinnam zapadać w sen zimowy, bo mobilizacja spada niemiłosiernie. Misiowe usposobienie każe mi wtedy szukać ciepła pod kocykiem z ciepłą herbata i książką, co często kończy się mruczącym drzemaniem. Zamiennie z książką stosuję film lub program i  na ten moment mogę Ci tylko polecić serię dokumentalną "II wojna światowa w kolorze". Cała reszta obejrzanych przeze mnie ostatnio produkcji trafiła do szuflady "never ever". Rozumiesz zatem fakt, że szybciej wyłapuję- dla innych pewnie jeszcze nieodczuwalną -wiosnę. A wraz z nią każdego dnia budzi się we mnie nowa energia, której zwłaszcza teraz mi potrzeba. Wybacz więc moją nadgorliwość w kwestii doszukiwania się symptomów zmiany pór roku. W tym roku wyglądam jej szczególnie niecierpliwie.

Czym zaczytywałam się w weekend? Przeczytaj mój artykuł Worldwork - Nowoczesna terapia grupowa.

W zakładce czego słucham znajdziesz nową, muzyczną propozycję. A teraz już życzę Ci tygodnia pełnego samych pozytywności.

PS. Towarzyszący wpisowi obrazek to wspomnienie z kwietnia 2012 r "Wiosenny Pan Łabądź"

środa, 30 stycznia 2013

5 kroków do tego jak nie stać się znienawidzonym sąsiadem

Co to kurwa ma być?
Na zegarku widzę 00:41 ....dwa piętra nade mną słyszę dzieciaki biegające, roześmiane i turlające po podłodze jakieś kulki ( zapewne metalowe). Matce ukradły czy co?? Myślę sobie- to nie może być prawda! Słyszę kilka dźwięków i bez minuty zastanowienia, wiem czego słucham -największy hit polskiego internetu-  "Ona tańczy dla mnie", ale to nie wszystko! Sąsiadka ma chyba niespełnione aspiracje wokalne! Mam okazję być świadkiem jak je demonstruje swoim współimprezowiczom i zawodzi "...ja pragnę je, jej...". Skoro jest tak spragniona kariery piosenkarki niech idzie do X-factora i niech Wojewódzki powie jej to o czym teraz myślą wszyscy zamieszkujący moją klatkę! Idź lepić garnki, albo robić balony z gumy na czas i wreszcie się zamknij!

wtorek, 29 stycznia 2013

"Czasem przybywam zbyt wcześnie...Śpieszę się, a ludzie czepiają się życia dłużej niż przewidywałem."

O 1:27 skończyła się "Złodziejka książek" a dla mnie skończył się sen, który widocznie dzisiejszej nocy  pojawić się nie miał.Wspominałam Ci już o tym, jak chłonę emocje z książek, prawda? Przy dzisiejszych zasnąć się nie da. Teraz zapadam się w myśli powiązane z Liesel, Rudym, Hansem, Maksem czy Rosą.  Historia dziewczynki, która traciła wszystkich. Ojca-komunistę, kilkuletniego brata, bezsilną matkę...później Rosę, ukochanego papę ze srebrnymi oczami i ...przyjaciela o cytrynowych włosach. Chceszwiedzieć dlaczego? Kto stał za tymi wszystkimi stratami, bólem i strachem wypełniającym trzewia kilkunastoletniej dziewczynki? Jeden człowiek, a za nim cała "Rzesza" bezlitosnych i zaślepionych oprawców zahipnotyzowanym wybitnym PR-em.

czwartek, 24 stycznia 2013

Empatyczna czytelniczka.


Noc mija pod znakiem bezsenności. Tak to już jest kiedy koniecznością jest spacer w przytłumionym blasku księżyca wygodnie umoszczonego w piance z chmur. Tak mój księżyc dziś wyglądał.
Zaległości w "Białych kołnierzykach" nadrobione i tym sposobem oddałam się w ręce książek. Brzmi osobliwie? Tak mój Czytelniku wygląda sytuacja ze mną. Nie ja biorę książkę w rękę, to ona swoimi dłońmi mnie obejmuje i dotyka. Gestami akcentując opowieść. Zastanawiam się, czy masz podobnie?
Emocje przekazane przez autora czuję na wskroś. I tak z książkami o lekko erotycznym zabarwieniu towarzyszyło mi pobudzenie. Przy książce, która teraz mnie uprowadziła ("Złodziejka książek"Markusa Zusaka) mroczność i nieuchronność otacza moje "ja". Wizja śmierci niosącej w ramionach jeszcze ciepłą duszę chłopca, stawia włosy na moim karku na baczność, budząc egzystencjalne lęki i wątpliwości. Ogrom emocji poznawanych z każdym  zdaniem, rozdziałem jest pewny, kiedy to śmierć staje się narratorem. Opowiadając o tym, że też chciałby ( tak, męska forma) mieć wakacje, ale kto go zastąpi? Stara się wykonywać swoje zadanie, nie oddychając zbyt głośno, aby ci, którzy zostają nie zauważyli jego obecności. Paradoks. Czują go bardziej niż to możliwe do określenia. Czasem zatrzymuje się w drodze, ostatni raz zerkając na twarz tego, do kogo przybył. Raz ostatnim obrazem  jest patrzący w podłogę pociągu chłopiec, a raz pilot z uśmiechem na ustach i misiem wsuniętym przez dzieci do rozbitego kokpitu. Dlaczego piszę Wam o tej książce, mimo przeczytanych dopiero 100 stron? Jestem pewna, że fabuła kryje jeszcze wiele tajemnic. Czy autor mnie zaskoczy tak jak Liesel zaskakiwała śmierć? Dowiem się wkrótce.

środa, 23 stycznia 2013

Porwanie.

Tyt posta brzmi dość dramatycznie, ale nie martwcie się. Nie ma podłoża kryminalnego. A może ma? Porwana zostałam przez "Białe kołnierzyki" z oryg. "White collar". Zastanawiasz się dlaczego? Śpieszę z odpowiedzią.
Przeglądając informacje o ekranizacji "50 twarzy Greya" trafiłam na fan-trailer z niezwykle charyzmatycznym aktorem. Był nim Matt Bomer. Uroczy uśmiech, szarmancki i inteligentny zdobywa serca kobiet  na całym świecie grając właśnie w w/w serialu (ku ich rozczarowaniu zainteresowany prywatnie mężczyznami).

czwartek, 17 stycznia 2013

Związki i (nie)związki.

Któż z nas nie chce, a nawet nie marzy o tym by stworzyć związek idealny. Oparty na zaufaniu, szczerości. Co cechuje prężnie działające i dochodowe działalności? Dodatni bilans. W relacjach partnerskich, aby odnieść sukces powinna być sytuacja analogiczna. Nie jest to jednak proste. Przedsiębiorstwa muszą podejmować różne kroki i opracowywać nowe strategie, aby były dochodowe. Czy nam w związkach również towarzyszy świadomość podejmowanych kroków i ich konsekwencji? Czy porządkujemy swoje życie, aby życie z partnerem było satysfakcjonujące (obie strony oczywiście)?

środa, 16 stycznia 2013

Dłonie.

Czy to męskie czy to damskie kojarzą się z dawaniem i odczuwaniem przyjemności. Ciepły  i subtelny dotyk dłoni potrafi naelektryzować najbardziej odpornego odbiorcę. Pewność gestu, gładkość skóry jest kluczem do sukcesu, bo dłońmi jak i innymi częściami ciała trzeba umieć się posługiwać czy to w kwestii zawodowej czy prywatnej. Masaż ciepłymi dłońmi w połączeniu z ciepłym olejkiem potrafi zdziałać cuda dla naszej psyche i fizis również. Zamykając oczy otwierając nasze ciało na dotyk możemy mieć pewność, że przyjdzie przyjemność w postaci relaksu lub...pobudzenia oczywiście. Czy tylko?

poniedziałek, 14 stycznia 2013

The Fog.

Czy Tobie zdarza się dzień, kiedy jesteś jak mgła pojawiająca się na polanie? Niby obecny, a jednak zupełnie myślami oddalony? Tajemniczość okryła moją błąkającą się duszę. Rzadko zdarza mi się taki dzień jak dziś. Najlepszym sposobem na śpiące i "zawieszone" działanie jest książka i koc pod ręką, by móc utulić się do snu i odpłynąć w sen pozostawiając polanę w pełni widoczną. Miałam wrażenie, że dzisiejsze funkcjonowanie było jak sen na jawie. Wszystkie działania, które podejmowałam pozbawione były energii, entuzjazmu lub innych skomplikowanych bardziej lub mniej emocji. Towarzyszyło mi tylko ziewanie. Najprzyjemniej wspominam zatopienie się we śnie czytając ostatnią już (wcale nie ubolewam) część trylogii o Panu Szarym. Nie będę oszukiwać, że książka nie budzi emocji. Budzi, ale to pierwsza część była novum. Kolejne czytałam bardziej z poczucia przyzwoitości ( a może nieprzyzwoitości!) licząc na zwielokrotnienie wrażeń i....Dobrze, że to już koniec. Zdecydowanie z lekturą lekką na pograniczu pornografii rozstaję się, bynajmniej na razie. Czeka na mnie bardziej wymagający zestaw: "Złodziejka książek", "Ego-rcyzmy","Emocjonomika", "Król szczurów" i "Manitou" (bezwiednie kojarzący mi się z ładowarką teleskopową- ot zboczenie zawodowe). Zapomniałabym jeszcze o Marilyn. Bardziej złożone pozycje czytelnicze zawsze zostawiałam na wiosnę i lato, kiedy wraz z otoczeniem rozwijała się moja energia. Jednak po jesienno-zimowym okresie "miękkiego" czytelnictwa przyszło ( w co nie wierzyłam do końca) przesilenie. I chyba ten dzień-mgła to jego efekt;) Mam apetyt na konkretną strawę książkową. Czas wytężyć szare komórki uśpione słodko-erotyczno-zmysłowym materiałem.

niedziela, 13 stycznia 2013

Champ de bleuet..

Wsunąwszy stopę do ciepłej wody zauważyłam kontrast czerwonego lakieru z białym licem wanny. Aksamitny dotyk piany otulał moje łydki, uda by objąć mnie całą. Piana- parawan mojej nagości.
Kąpiel nie jest dla mnie codziennym obmywaniem-usuwającym brudy dnia- a rytuałem mojej refleksji i galopujących myśli. Ablucja trwa niewiele ponad 60 min. Ani mało, ani dużo. Idealnie by "namoczyć' myśli i wraz ze spadającą temperaturą wody- spadła temperatura podejmowanej koncepcji. Tematem byłeś Ty. Tak Ty, w chabrowych oparach musującej kuli zakupionej gdzieś przypadkiem. Pojawiające się bąbelki delikatnie masowały i pieściły moją skórę... Płatki chabrów z olejkiem pozostawały na niej, ograniczając jej wolność i suwerenność, drażniąc ją. Ty natomiast uwalniasz moje myśli...Elektryzujesz je...Z każdym kolejnym oddechem- widząc wyłaniające się moje krągłości -oswajałam się z Twoją obecnością w moim życiu i w mojej świadomości. Ta druga płaszczyzna jest bardziej oporna na nowych bywalców. Nieufna i podejrzliwie zerkająca w Twoim kierunku. Teraz już przyjaźnie Cię wita-tak jak ja. Odczuwalne prawda? Opuszczając mój azyl czułam ukojenie i poczucie jedności z Tobą -mój duchowy powierniku. Osuszając ciało uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Zaskoczenie zniknęło.

środa, 9 stycznia 2013

Wiśniewski i jego dysonanse.

Jak widzisz częstotliwość mojego pisania jest różna i zupełnie nieprzewidywalna. Dziś podzielić się chcę z Tobą moim zainteresowaniem, żeby nie powiedzieć fascynacją twórczością Janusza L. Wiśniewskiego. Zapewne autor Tobie znany. Przyznaję, że przeczytałam wszystkie jego książki i tylko jedną byłam rozczarowana. Jaką? Trochę przewrotną pozycją "Czy mężczyźni są światu potrzebni?". Zanim zacznę, spełnię swoją obietnicę i zadedykuję dzisiejszy wpis komuś, kto wiele czasu poświęcił, aby pomóc mi w sprawie ważnej, co doceniam i za co dziękuję -Lordzie Szaitis.
Jednym z prezentów świątecznych (nie licząc grypy) była nowa propozycja wyżej wspomnianego autora o tytule "Miłość oraz inne dysonanse". Zapytasz, co z Marilyn? Marilyn czeka na półce do dokończenia-czas nadejdzie odpowiedni.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Cena świadomości?

Każdego wieczoru moim rytuałem są dłuższe spacery z psem. Najczęściej dzieje się tak, że "molestuję telefonicznie" kogoś lub oddaję się "czyszczeniu" umysłu po całym dniu. Dziś jak wędrowałam dotarłam do granicy miasta i jak się domyślasz, do granicy oświetlenia miejskiego. W sumie nie miałam ochoty jeszcze wracać, ale nie weszłam w ciemność. Przyszło mi do głowy, że "naście" lat temu nawet bym się nie zastanawiała. Miałam to szczęście, że wakacje spędzałam na malowniczej wsi w otoczeniu przyjaciół. Mało roztropnie były nocne powroty kiedy zasiedziałam się u koleżanki? Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie momentu zawahania i rezygnacji z dłuższej wizyty, aby wrócić przed zmrokiem. Kilku kilometrowa trasa w erze bez komórek czy możliwości umilenia sobie powrotu słuchając muzyki była dla mnie standardem. Dziś... zdecydowanie tylko w sytuacji przymuszenia, awarii, dobrego towarzystwa podjęłabym próbę nocnego spaceru na odludziu :) Czy wraz z rosnącą świadomością zatraciłam spontaniczność na rzecz bezpieczeństwa? W mojej nastoletniej głowie nie pojawiały się ciemne scenariusze, a niebezpieczeństwo było abstrakcją. Głowa pełna wspomnień fenomenalnego nieba pełnego gwiazd (zwłaszcza w sierpniu) i padających cieni drzew w świetle księżyca... Obawiam się jednego, czy przez tą asekurację czegoś nie utraciłam. A może właśnie młodość wspominamy z takim rozrzewnieniem przez wzgląd na idealistyczne (odrobinę a czasem nawet bardziej naiwne) i beztroskie funkcjonowanie? Co wieczór spoglądam w niebo, ale chyba nie będzie tak magiczne i piękne jak wtedy.