czwartek, 24 stycznia 2013

Empatyczna czytelniczka.


Noc mija pod znakiem bezsenności. Tak to już jest kiedy koniecznością jest spacer w przytłumionym blasku księżyca wygodnie umoszczonego w piance z chmur. Tak mój księżyc dziś wyglądał.
Zaległości w "Białych kołnierzykach" nadrobione i tym sposobem oddałam się w ręce książek. Brzmi osobliwie? Tak mój Czytelniku wygląda sytuacja ze mną. Nie ja biorę książkę w rękę, to ona swoimi dłońmi mnie obejmuje i dotyka. Gestami akcentując opowieść. Zastanawiam się, czy masz podobnie?
Emocje przekazane przez autora czuję na wskroś. I tak z książkami o lekko erotycznym zabarwieniu towarzyszyło mi pobudzenie. Przy książce, która teraz mnie uprowadziła ("Złodziejka książek"Markusa Zusaka) mroczność i nieuchronność otacza moje "ja". Wizja śmierci niosącej w ramionach jeszcze ciepłą duszę chłopca, stawia włosy na moim karku na baczność, budząc egzystencjalne lęki i wątpliwości. Ogrom emocji poznawanych z każdym  zdaniem, rozdziałem jest pewny, kiedy to śmierć staje się narratorem. Opowiadając o tym, że też chciałby ( tak, męska forma) mieć wakacje, ale kto go zastąpi? Stara się wykonywać swoje zadanie, nie oddychając zbyt głośno, aby ci, którzy zostają nie zauważyli jego obecności. Paradoks. Czują go bardziej niż to możliwe do określenia. Czasem zatrzymuje się w drodze, ostatni raz zerkając na twarz tego, do kogo przybył. Raz ostatnim obrazem  jest patrzący w podłogę pociągu chłopiec, a raz pilot z uśmiechem na ustach i misiem wsuniętym przez dzieci do rozbitego kokpitu. Dlaczego piszę Wam o tej książce, mimo przeczytanych dopiero 100 stron? Jestem pewna, że fabuła kryje jeszcze wiele tajemnic. Czy autor mnie zaskoczy tak jak Liesel zaskakiwała śmierć? Dowiem się wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz