Jeśli jeszcze nie zdarzyło Ci się czytać niczego co wyszło spod pióra tego autora, to przy najbliższej okazji koniecznie to nadrób. Jak mówi sam tytuł wpisu E.E. Schmitt - jego plastyczny i niezwykle żywy styl potrafi być odtrutką na wszystko co nijakie. Nie myśl sobie, że to będą cukrowe opowieści o księżniczkach, wręcz przeciwnie. W "Trucicielce" znajdziesz całe spectrum mroku i cieni ludzkiej duszy opisane w wyrafinowany sposób. Kiedy zbiór czterech opowiadań ( plus mały pamiętnik autora) trafił w moje dłonie, krew znów zaczęła krążyć po moim ciele, uśpiona wcześniej przygodą z Pamukiem.
Pierwsza jest tytułowa "Trucicielka", czyli historia staruszki podejrzanej o zabicie swoich trzech mężów i kochanka, za co nie została nigdy skazana. Marie Maurestier jest atrakcją turystyczną małego, francuskiego miasteczka i wiedzie spokojny żywot, aż do momentu przybycia nowego księga. Młody, przystojny, pełen zrozumienia dla swoich parafian staje się obsesją bohaterki. Czym ona zwróci na siebie uwagę ciepłego duchownego? Czy nadejdzie odkupienie win? Tego Ci nie zdradzę.