wtorek, 4 grudnia 2012

Dotknęłam...


Dotknęłam...moja dłoń ujęła tą jędrność...Sam zapach był kusząco owocowy i podkręcił moje zmysły. Nie mogło to wywołać innej reakcji jak chęć spróbowania i rozsmakowania się w rozkoszy. Nacieszyłam oczy niezwykle precyzyjnym kształtem. Kusił? Bardzo! Wielkość idealna, w sam raz do skosztowania. Głęboki oddech... Moje usta na samą myśl stały się nabrzmiałe i odruchowo zagryzłam dolną wargę wodzona na pokuszenie. Zamknęłam oczy. Nieśpiesznie celebrując ten moment dotknęłam ustami delikatnych włosków..Uwrażliwiły moje usta i tak bardzo czułe na bodźce. Pod wpływem sprężystości muśniętej językiem otworzyłam oczy . Skosztowałam narastającą wilgoć, która rozochociła mnie na dobre.  Zachłannie spijałam to co było mi dawane. Smak był tylko dopełnieniem.
I pomyśleć ile przyjemności może dać brzoskwinia...

2 komentarze: