Wtrącenie o świecach to w ramach relaksu po wydarzeniach dzisiejszego dnia. Po pierwsze bawiłam się w pilota oblatywacza, po tym jak mój pies (suka w sumie, ale to delikatnie niepolityczne) zgubiła "bieliznę". Tak, bieliznę dokładnie. Co roku w okresie świątecznym sunia jest ( tu ją subtelnie uczłowieczę) niedysponowana. Domyślasz się, na jakich punktach biegających na horyzoncie skupiony był mój wzrok. Miałam wrażenie, że moja psina jest jedyną żeńską przedstawicielką psowatych na osiedlu. Do tej pory nie mam wiedzy na temat, jak to zgubiła :/ Tak czy siak bielizny nie znalazłam. Czy sądzisz, że została zabrana przez jakiegoś fetyszystę? Wolę o tym nie myśleć.
Poza tym muszę się pochwalić. Dumna jestem przeokrutnie, ponieważ kolejny raz w życiu ( drugi chyba) nauczyłam się dzielenia pisemnego. Po dłuuugiej przerwie wcale nie było oczywiste, że będę w stanie pomóc. Dałam radę i w nagrodę (tak wiem, oszalałam) wieczorem przy kieliszku Bailey`s na miękkiej podusi umoszczę się w celach czytelniczych. Na tapecie jest kolejna książka o tym, że jak się chce to można. Jednak kombinatorstwo czasem słono kosztuje. "Pewnego razu w Paryżu" zaliczyłabym do pozycji niezbyt wymagających lektur, czyli idealnej na stresujący okres przedświąteczny.
Choinka już ustrojona na złoto (bogato), prezenty już nawet znalazły sobie miejsce, więc bez żadnych wyrzutów sumienia będę wieczorem oddawała się przyjemnościom.
jak przeczytasz to chętnie posłucham opinii oczywiście bez opowiadania ;) i pożyczę książkę :D A "suni" proponuje kupić majtki z golfem :) są szanse, że ich nie zgubi :D
OdpowiedzUsuńMadzia, książka niestety pożyczona i do oddania jeszcze przed Wigilią:/ Szanse więc marne. Swoje zdanie na jej temat wyrażę, a jakże. Jeśli chodzi o sunię to odpuszczamy sobie bieliznę. Idziemy na żywioł.
Usuń