środa, 28 listopada 2012

Hiszpańską ręką.. by veronique on 9 lipca 2012 at 01:05



Przed kilkoma chwilami zakończyłam oglądanie „Dziennika Nimfomanki” Christian Molina. Swego czasu przeczytałam książkę Valerie Tasso o tym samym tytule. Tematyka zdecydowanie bardziej dla tych „mniej pruderyjnych” jednak niech nie zmylą Was pozory. Zabrzmi to dwuznacznie, ale to „głęboka” pozycja.
Erotyczne niezaspokojenie i poszukiwanie doznań miesza się z samotnością, stratą i poszukiwaniem szczęścia. Przyznam, że oglądanie produkcji pozbawionej hollywoodzkich gwiazdeczek i komercji była ogromną przyjemnością za sprawą fenomenalnych zdjęć przeżywałam historię z bohaterami.  Nie mogłabym pominąć tła muzycznego, które doskonale komponowało się z przekazem emocji obrazu. Nie było zbędnego dźwięku.
Miłość zwłaszcza ta bezgraniczna niesie za sobą zarówno moc przyjemności jak i moc ryzyka. Ból i rozczarowanie, a czasem nawet fizyczna krzywda i poniżenie spychają do granicy szaleństwa … Val i nie tylko.  Ostre sceny seksu podnoszą tylko temperaturę widzów, co przekona do obejrzenia męską część. Damską przekonają subtelne detale i magiczny klimat , który udało się osiągnąć twórcom.
Ostatnio temat szczęścia i powodzenia dominował w moich wpisach. Dlaczego? Pewnie zarówno ja jak i Wy chcielibyście widzieć więcej tych okazji i odkryć samo sedno. Główna bohaterka filmu również.
” Kiedy łączy się energia dwóch ciał, czuję w sobie cząstkę kosmosu…” -tak mawiała Val. A Ty Czytelniku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz