środa, 28 listopada 2012

Wycieczka rowerowa Gdynia-Sopot part I by veronique on 7 czerwca 2012 at 18:06



Jeszcze mnie nie znasz, ale muszę uprzedzić, że  wybitnie często spotykają mnie…hm niespodziewane „przygody” i okoliczności. Tak też było tym razem. Początek maja, piękna pogoda…wiosennie i optymistycznie skłoniły mnie do odwiedzenia  mojej psiapsióły M. w Gdyni ( pozdrawiam;) . Mieszka w genialnej lokalizacji (z salonu i tarasu widać mój ukochany Bałtyk)  i tam wpadłam na pomysł- wybiorę się rowerem do Sopotu. Jak też pomyślałam, tak uczyniłam. M. wybyła do pracy, a ja sruuu na jej baaardzo trendy miejskim rowerku(waży chyba tyle co mały quad-ta informacja jeszcze się przyda) tempem spacerowym, ścieżką rowerową w przyjemny,orzeźwiający poranek zmierzałam w zaplanowanym kierunku…Jeśli wydaje się Wam, że wieje nudą, to wierzcie mi…nie wiało. Pierwszym niezaplanowanym punktem było przegapienie odpowiedniego zjazdu na Sopot, ale czym jest jazda pod prąd, reprymenda od ochroniarza w porównaniu z tym co miało miejsce później. Ku ogólnej radości dotarłam jednak do celu. Rozpromieniona, szczęśliwa podeszłam do kas przy molo…przy okazji chcę wyrazić swoją dezaprobatę co do cennika. 7 PLN za przespacerowanie się drewnianym pomostem?? piękny, urokliwy…ale 7 zł??? no nic. Przyjechałam specjalnie z Gdyni, więc grzecznie zapłaciłam. Pani przy bramkach surowo mnie uprzedziła, że obowiązuje zakaz jazdy na rowerze. Podziękowałam za informację i powędrowałam na drogi spacer po  deskach;) Czy ja Wam już wspominałam, że ubrałam się nieadekwatnie do pogody?? Nie? To wspominam. Było mi już gorąco, a miało zrobić się jeszcze cieplej.Polecam wszystkim takie wyprawy! Ranek, niewiele osób…Sielanka. Dotarłam do Mariny, która ogromnie przypadła mi do gustu ( koniecznie musicie ją zobaczyć). Mnie zachęciła np. do złamania zakazu i  z premedytacją objechałam ją rowerem:) Fun niesamowity (ogólnie to była zemsta za 7 zł). Odwiedziłam „Monciak”- lody, EMPIK ..żyć nie umierać. Nie wiem co Sopot w sobie ma. A może ma wszystko właśnie co mnie przyciąga. Z różnych względów jest dla mnie ważny;) i to właśnie tam moje baterie najszybciej się ładują. Na szczęście porządnie je naładowałam przed drogą powrotną. Nie wykazałam się  przewidywalnością i dokonałam dość sporych zakupów (obiecałam M. obiad), których ciężar boleśnie odczułam niebawem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz